🐡 Co Oznacza Jak Mężczyzną Proponuje Przyjaźń

Ich wygląd z obrazu kwiatu upodabnia się do obrazu łodygi, od litery „S” przechodzi do „I”. „Niezmierne” rozciągnięcie w stosunku do tego, co działo się na początku XX wieku. […] Od lat 60. zmienia się wszystko.
Czym tak naprawdę jest przyjaźń?Przyjaźń! Czym tak naprawdę ona jest? Od czego zależy przyjaźń?Przyjaźń jest jak miłość!Ja i mój przyjaciel, Ty i Twój przyjaciel:Prawo Wzajemności-Twoja Instrukcja Obsługi LudziA jakie były tego konsekwencje?Od czego tak naprawdę zależy przyjaźń? Czy nawet zwykłe koleżeństwo?Większość ludzi będzie miała Ciebie w dupie:Co było potem?Miał mnie głęboko w dupie. Miał głęboko w dupie mnie oraz mój WIEDZIEĆ…JAK ZDOBYĆ SZACUNEK I ZBUDOWAĆ MOCNĄ WARTOŚĆ W OCZACH TWYCH PRZYJACIÓŁ, KOLEGÓW, ZNAJOMYCH?I U KAŻDEJ NOWO POZNANEJ OSOBY?damcidomyslenia@ mi – MAŁĄ CZARNĄ Wiesz jaki dziś jest dzień? Dziś jest międzynarodowy dzień przyjaźni i właśnie o niej będzie dzisiejszy bardzo długi wpis, który wiem, że mocno da Ci do myślenia. Przyjaźni poświęciłem 1/4 z 400 stronicowej książki na którą możesz zapisać się na: damcidomyslenia@ Książka w wersji elektronicznej: jpg, e-pub, mobi będzie dostępna w Sierpniu. “Łańcuch pęka, jak przecięta wstęga, tylko prawdziwa przyjaźń to potęga” Widzisz te dwa ogniwa? Jest to odpowiednik przyjaźni, koleżeństwa czy znajomości w dzisiejszych czasach. Im mocniejsze są ogniwa, tym twarlsza jest przyjaźń. Jednak jest jedno małe “ALE…”, o którym już za moment przeczytasz na łamach tego bloga. Już za moment przeczytasz czym tak naprawdę jest przyjaźń oraz od czego zależy. Przyjaźń! Czym tak naprawdę ona jest? Od czego zależy przyjaźń? No właśnie! Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się czym tak naprawdę jest przyjaźń? Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się od czego ona może zależeć? A może zastanawiałeś się czy rzeczywiście taka prawdziwa przyjaźń w ogóle istnieje? W jaki sposób jest zawiązywana? Czy w dzisiejszym świecie prawdziwa przyjaźń ma prawo bytu? Czy w dzisiejszym świecie jest jeszcze na nią miejsce? Przyjaźń jest jak miłość! Jest bardzo dużo osób na tym Świecie, które mówią “kocham Cię”: W nieodpowiednim miejscu. Najczęściej pod wpływem chwili “tu i teraz”. O nieodpowiednim czasie. Zazwyczaj bardzo szybko. I zazwyczaj nieodpowiedniej osobie, która zwyczajnie jeszcze na tak mocne słowa sobie niczym szczególnym nie zasłużyła. Jest bardzo dużo osób, które rzucają te słowa za szybko, na lewo i prawo. A co zazwyczaj słyszą, jak nagle pierwsi wychylają się z takim wyznaniem? –Ja Ciebie też- wypowiedziane w oklepany sposób z automatu, bez tej nutki pożądania w głosie oraz oczach. “Ja Ciebie też”. Tylko tyle, ponieważ w takich momentach wypada kobiecie “coś” odpowiedzieć na te westchnienia, jeśli jest jej głupio mówić: –A ja jeszcze nie wiem co do Ciebie czuję. –Nie za szybko? lub – A ja Ciebie nie. Więcej na temat słowa “KOCHAM CIĘ” możecie przeczytać klikając w poniższy link: Tak czy owak, ja osobiście wolę być kochanym, niż samemu kochać. Wolę słyszeć te słowa, niż samemu się z nimi pierwszy wychylać po kilku dniach czy tygodniach znajomości. A co zazwyczaj się dzieje, jeśli w nieodpowiednim miejscu, nieodpowiednim czasie wyznasz “miłość” nieodpowiedniej osobie? Wtedy zazwyczaj wszystko zaczyna się pomału coś pierdolić. Zaczynasz zauważać, że coś jest nie tak. Niby jest wszystko ok, niby jesteście razem, niby sobie piszecie słodkie SMS-ki i rozmawiacie przez telefon, ale kobieta zaczyna się dystansować, jest jakaś taka inna, dziwna, chłodniejsza, zdystansowana i niedostępna. Kobieta lekko zmieniła nastawienie w stosunku do Ciebie i waszego związku i daje się to odczuć. Kiedy pytasz się jej czy wszystko jest między wami w porządku, ponieważ czujesz, że jest jakaś taka “inna”, to słyszysz zapewnienia, że nie masz się co martwić, ponieważ wszystko jest ok. Jednak w prawo wzajemności zaczyna weryfikować jej słowa, ponieważ teraz to Ty jesteś zdolny do poświęceń oraz jesteś wstanie zrobić więcej dla swojej dziewczyny, niż ona dla Ciebie. Podobnie jest z przyjaźnią, o której już za chwile przeczytasz. Ja osobiście pierwszy nigdy nie daje jakiś deklaracji przyjaźni, ponieważ przyjaźń w dzisiejszy wydaniu, jest to naprawdę bardzo krucha instytucja, która bardzo często zbudowana jest na fundamentach z piasku. Dla mnie słowo przyjaźń, podobnie jak “kocham Cię”, znaczy dużo więcej, niż klepanie się pod barem przy wódce po pleckach, w rytm dyskotekowych hitów. Czemu? Ponieważ wielokrotnie w życiu przejechałem się bardzo mocno na osobach, których miałem za przyjaciół, kolegach czy znajomych. Życie to najlepszy nauczyciel, który kazał mi zweryfikować jakość moich znajomości. Ja i mój przyjaciel, Ty i Twój przyjaciel: Kiedyś miałem kolegę, którego osobiście uważałem za swojego przyjaciela. No właśnie i tutaj pojawia się pytanie, przy którym warto się zatrzymać na dłużej. Tutaj pojawiają się pierwsze pytania, którymi kiedyś nie zaprzątałem sobie głowy, a powinienem. Podobnie może być i z Tobą. Czemu tak uważałem? Czemu akurat jego uważałem za swojego przyjaciela? Czym sobie na te szczytne miano zasłużył? Pomógł mi w czymś? A może wyświadczył mi przysługę? Poświęcił się dla mnie, rezygnując tym samym z czegoś dla siebie istotnego? Był wtedy kiedy go potrzebowałem? Był w porządku w stosunku do mnie? Jak się wobec mnie zachowywał w towarzystwie? Co tak naprawdę nas łączyło? Jakie okoliczności? Jakie wydarzenia? Jakie sytuacje sprawiły, że mogłem o nim wypowiadać się jak o przyjacielu, a nie jak o zwykłym koledze czy znajomym? Jakie wartości wnosi do mojego życia? Czy sprawia, że moje życie jest ciekawsze, lepsze, w jakiś sposób fajniejsze? Czy on również i mnie uważa za swojego przyjaciela? Czy było między nami prawo wzajemności? Czy była przyjaźń za przyjaźń, poparta konkretnymi sytuacjami z życia wziętymi, a nie pustymi słowami w myśl zasady puste słowo, za puste słowo? Na tamten czas uważałem go za swojego przyjaciela, ponieważ sądziłem tak jak większość osób sądzi nadal, że skoro znam go przeszło 10 lat i piłem z nim wódkę, to mogę tak się o nim wypowiadać. Tak! I to był główny powód tego, że wypowiadałem się o nim w taki sposób. Trzymaliśmy ze sobą blisko dekadę, więc był to dla mnie najważniejszy powód do tego, by tak go nazywać. Wiedziałem o nim dużo, a z perspektywy czasu, dziś wiem, że tylko mi się tak zdawało, że dużo o nim wiem. Wiedziałem tyle ile miałem o nim wiedzieć. Pokazywał mi to co miałem zobaczyć i mówił mi tylko to co miałem usłyszeć. Za to on o mnie wiedział naprawdę bardzo dużo rzeczy, których nie powinien wiedzieć, o czym przekonałem się w bardzo przykry sposób, na własnej skórze w przyszłości, kiedy nasza przyjaźń upadła. Co nas łączyło? Na tamten czas myślałem, że wszystko. Mieliśmy wspólne tematy, świetnie się dogadywaliśmy, a łączyły nas tak naprawdę zwykłe, pierdolone popijawy, gdzieś za garażami w licealnych czasach oraz w jakiś spelunach w czasach studenckich, z których dla mojego życia tak naprawdę jeden wielki chuj wynikał. W rzeczywistości to nic mnie z nim nie łączyło oprócz kaca dnia następnego. Niestety na tamten czas nie wiedziałem o tym. Nie wiedziałem, ponieważ nie zwracałem uwagi na detale prawdziwej przyjaźni, o których będziesz mógł w bardzo szczegółowy sposób przeczytać w mojej zbliżającej się książce w wersjach: elektronicznej, mobi i e-pub, pod tytułem: Prawo Wzajemności-Twoja Instrukcja Obsługi Ludzi Łączyły nas tak naprawdę chujowe imprezki, na których lał się alkohol, którym zazwyczaj umacnialiśmy naszą “przyjaźń”. Umacnialiśmy naszą przyjaźń nie zasadami, nie wzajemnością, nie lojalnością, tylko i wyłącznie alkoholem, na którym tak naprawdę opierała się nasza znajomość. Przyjaźń w takim wydaniu była bardzo kruchą instytucją o czym za niedługi czas dane mi się było osobiście przekonać. Pewnego razu, podczas jednej z takich imprezek, wyszliśmy razem do sklepu po wódkę, żeby było raźniej. Idąc ulicą zaczęliśmy rozmowę, podczas, której zebrało mi się na szczerość. Tak! To mi się pierwszemu zebrało na szczerość, a nie mojemu “przyjacielowi”, więc to też już daje do myślenia na temat naszej “przyjaźni”. Nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą w kategoriach przyjaciel-przyjaciel. Nigdy również nie poruszaliśmy tego tematu. Ja osobiście wychodziłem z założenia, że skoro kogoś znam ponad dekadę, to naturalną rzeczą jest to, że mogę uważać tą osobę za swojego przyjaciela. Ja tak myślałem, ale czy on również? -Patryk, wiesz co? Ile my się tak naprawdę znamy? No ile? Powiedz!-spytałem się jego. -Znamy się od piaskownicy, ale od podstawówki się kumplujemy. Będzie gdzieś z dobre 10 lat jak nie więcej! -No tak! Razem wiele przeżyliśmy i wiele wypiliśmy. Stary! Ty jako jedyny jesteś moim przyjacielem! Nikt więcej! Tylko Ty! Nie Robert, nie Łukasz, nie Wojtek! Tylko Ty jedyny! Tylko Ciebie mogę nazwać swoim przyjacielem. Nikogo innego więcej. Masz! Masz moją bluzę stary, bo zmarzniesz! Był to Grudzień, a na dworze panowała zerowa temperatura. Idąc do monopolowego, do którego mieliśmy może z 500 metrów, mój na tamten czas przyjaciel nie założył bluzy, ani kurtki, tylko wyszedł w krótkim rękawku. Ja na dowód swojej przyjaźni kurwa zdjąłem swoją bluzę niczym Rejtan rozdarł swe szaty i mu podarowałem, aby ten nie zmarzł. Co odpowiedział mój “przyjaciel” na mój przypływ szczerości? Czy zareagował entuzjazmem? Czy ucieszył się kiedy to usłyszał? Czy również zebrało mu się na szczerość w stosunku do mojej osoby, w myśl zasady wzajemności-szczerość za szczerość? Otóż nie! Całą sytuację skwitował krótko słowami: -No i Vice-Versa! I Vice-Versa, tylko tyle był wstanie wydusić z siebie, a przy tym jakby zakłopotany spuścił łeb. Tylko tyle był wstanie odpowiedzieć na moją pieśń pochwalną jego osoby. Zrobił to i tak z lekkim zmieszaniem w głosie. Brzmiało to tak jak słowa typu: –Ja Ciebie też Wypowiadane na sucho i bezemocjonalnie przez kobietę w chwili wyznania jej za szybko miłości przez mężczyznę. Kolega odpowiedział tak, ponieważ coś mi musiał odpowiedzieć. Jednak czy było między nami prawo wzajemności? Czy było szczerość za szczerość? Czy było WIN-WIN? Oczywiście, że nie. W tym wypadku to ja pierwszy wychyliłem się z jakimiś deklaracjami, a nie on. W tym wypadku to ja ustawiłem ramy naszej znajomości, w której to on miał dużo większą wartość w moich oczach, niż ja w niego. To ja zdjąłem swoją bluzę, aby nie zmarzł, co było w pewnym sensie poświęceniem z mojej strony, ponieważ od tej chwili to ja marzłem w krótkim rękawku, a nie on. On nigdy nawet takiej prostej rzeczy nie zrobił dla mnie, więc o kant dupy można było rozbić moje słowa, w których mówiłem: -Wiele razem przeżyliśmy! Tak naprawdę to nic nie przeżyliśmy oprócz pierdolenia głupot i weekendowego picia. W naszej “przyjacielskiej” relacji nie byliśmy sobie równi. W naszej “przyjacielskiej” relacji, to on miał większą wartość w moich oczach, niż ja w jego. W naszej “przyjacielskiej” relacji, to ja byłem wstanie zrobić dla niego więcej, niż on dla mnie. W naszej “przyjacielskiej” relacji, to ja byłem wstanie więcej się poświęcić, niż on. W naszej “przyjacielskiej” relacji byłem wstanie przepłynąć dla niego Oceany, podczas kiedy on nie przeskoczyłby dla mnie kałuży. A jakie były tego konsekwencje? Konsekwencje tej relacji były takie, że kiedy potrzebowałem jego pomocy, to jego przy mnie nie było. Kiedy potrzebowałem wsparcia, ponieważ miałem trudne chwile w życiu, to nigdy nie miał dla mnie czasu. Odzywał się za to do mnie tylko wtedy, kiedy: Nudziło mu się. Coś ode mnie chciał. Chciał się czymś pochwalić. Kiedy działa mi się krzywda, to udawał, że tego nie widzi! Pamiętam jak zostałem uderzony przy nim, przez naszego wspólnego znajomego w twarz. Ot, takie małe nieporozumienie przy alkoholu. Czy mój “przyjaciel” się wstawił za mną? Czy wziął mnie w obronę? Czy chociaż się odezwał na zaistniałą sytuację? Czy powiedział: -Chłopaki dajcie spokój? Oczywiście, że nie! Stał obok całej sytuacji 5 metrów i nic nie widział i nic nie słyszał, a na koniec udawał wielce zdziwionego mówiąc: -Nic nie widziałem, bo lolka kręciłem. Jednym słowem uważałem za przyjaciela osobę, która nie widziała tego samego w mojej osobie. Uważałem za przyjaciela osobę, która praktycznie niczym nie udowodniła mi swojej lojalności. Jedynie co dla mnie zrobił, to kupił parę razy wódkę! Taki był wkład na przestrzeni lat w naszą znajomość. Czy tak powinna wyglądać przyjaźń? Zwykła znajomość lub jako takie koleżeństwo, to może i owszem, ale nie przyjaźń, ponieważ jest to zbyt mocne słowo. Niestety wiele osób tego nie rozumie i ciągle nadużywa tego słowa. Wychodzi więc na to, że i ja również nadużywałem tego słowa. Czy mam do niego jakieś pretensje? Oczywiście, że nie! On mi nie deklarował przyjaźni, więc nie zachowywał się jak przyjaciel. Ja widziałem w jego osobie przyjaciela, ale on już z jakiś tajemniczych powodów nie widział tego samego w mojej osobie. A skoro tak, to traktował mnie jak zwykłego znajomego, a za przyjaciela miał kogoś innego. Kiedyś mój znajomy opowiadał mi o swoim przyjacielu. W pewnym momencie przerwałem mu mówiąc: -Czemu za każdym razem tytułujesz go słowem przyjaciel? Czym sobie na taki tytuł zasłużył ten człowiek w Twoich oczach? -Bo znam go kupę czasu-odpowiedział zdziwiony moim pytaniem. –Tylko tyle? I co na przestrzeni tych lat przeżyliście razem? Założyłeś z nim wspólny biznes, który upadł i razem się podnosiliście z upadku wspierając się nawzajem, bez zwalania winy na kogokolwiek? Zaangażowaliście się we wspólny projekt każdy po równo 50% Ty i 50% on, a nie 90% Ty, a 10% on? Uratował Ci życie? Poświęcił dla Ciebie coś co kochał? Zrezygnował z czegoś dla Ciebie? A może chociaż zgodził Ci się podżyrować kredyt, zastawiając swój dom?-zapytałem ponieważ z doświadczenia wiem, że nawet najdłuższa przyjaźń potrafi rozjebać się o pieniądze-zazwyczaj jakieś drobne, czy kobietę-zazwyczaj nic nie wartą. -Nic z tych rzeczy-odpowiedział-Zresztą jakbym poprosił go o podżyrowanie kredytu to myślę, że by się zgodził-dodał. –A Ty? Jeśli poprosiłby Cię o to samo, to zgodziłbyś się równie chętnie jak i on? –Yyy… Jego reakcja dała mi do myślenia, że przyjaźń, przyjaźnią, ale niekoniecznie z wzajemnością. Od czego tak naprawdę zależy przyjaźń? Czy nawet zwykłe koleżeństwo? Od czego zależy przyjaźń? Od wartości oraz szacunku jaki masz w oczach swych przyjaciół, kolegów czy znajomych. Od wartości oraz szacunku, jaki wyrobiłeś sobie przez okres znajomości w oczach ludzi, którymi się otaczasz. Wkraczając w dorosłość, przetasowaniu ulega praktycznie każde towarzystwo. Myślę, że i Ty znasz niejedną ekipę co się razem trzymała w czasach licealno-studenckich, a teraz każdy poszedł w swoją stronę, tworząc nowe relacje z całkiem nowymi ludźmi, zapominając o starych kolegach, z którymi kiedyś się po pleckach klepało na osiemnastce u Agnieszki. Kiedyś było cześć, cześć, siema, siema, a po pewnym czasie Twoi starzy koledzy, z którymi nie jedną butelkę zrobiłeś nie poznają Cię na ulicy lub machną Ci tylko “cześć” na szybkości, ponieważ nie mają czasu. W czasach studenckich miałem grono znajomych, z którymi się trzymałem. Było nas łącznie z 10 osób, gdzie zawsze, wspólnie, trzymaliśmy się razem. Jednak w jakich sytuacjach trzymaliśmy się razem? Na imprezkach, domówkach, dyskotekach, meczach. Tylko wtedy. Pamiętam jak pewnego razu zrobiliśmy grilla czy ognisko, gdzie wspólnie stanęliśmy w kręgu trzymając się za barki. Trzymaliśmy się za barki tworząc okrąg jak jedna drużyna. Obiecaliśmy sobie, że będziemy trzymać się ze sobą już na zawsze. Obiecaliśmy sobie, że będziemy sobie zawsze pomagać. Obiecaliśmy sobie, że jak jednemu z nas wyjdzie w życiu, to on wciąga do góry następne osoby. Potem zaczęliśmy się po pijaku klepać po plecach, przytulać, aż o mały włos niektórzy z tego podniecenia nie zaczęliby tak po przyjacielsku robić sobie nawzajem loda. Ile to ja się nasłuchałem słodkości na swój temat! -Tyab bądź taki zajebisty jaki jesteś! -Mordo w ogień bym za Tobą wskoczył. Nie minęło kilka miesięcy i jeden z “nas” się żenił. Pozapraszał wszystkich na swoje wesele, tylko nie mnie. Ja jako jedyny z tej grupy nie zostałem zaproszony na wesele kolegi, który wielokrotnie zarzekał się, że w ogień by za mną skoczył. Oczywiście w ogień, to gotowy był skakać tylko na imprezkach i tylko po pijaku, ale kiedy impreza się kończyła, to i kontakt urywał się do następnej popijawy. Smaczku tej sytuacji dodaje fakt, że nie zostałem zaproszony na wesele przez gościa, który trzy miesiące wcześniej bawił się u mnie na Sylwestra. Nie ukrywajmy, że trochę przykro mi się zrobiło kiedy dowiadywałem się, że zaprosił już tego i tamtego, a o mnie jeszcze ani widu, ani słychu. Zaskoczyłem się bardzo tą sytuacją i poczułem się odrzucony. Poczułem się jak piąte koło u wozu, jak najsłabsze ogniwo, gdzie fajnie jest ze mną zbić pionę, wypić wódkę, pośmiać się, powygłupiać, ale kiedy opada imprezowy kurz, to już nie ma wtedy miejsca dla mnie na poważniejsze tematy. Liczyłem, że dostanę od niego jakieś słowa wyjaśnienia, ale on nawet do mnie nie zadzwonił. Miał mnie w dupie bardzo głęboko. Nie miał zamiaru mi się z niczego tłumaczyć i coś wyjaśniać. Nie zaprosił mnie, to nie zaprosił. To jak zareagowali pozostali moi koledzy również dało mi mocno do myślenia. Niestety ich reakcja, to było brak reakcji. Jak ze mną rozmawiali, to mówili: -No Łukasz strasznie chujowo się zachował w stosunku do Ciebie. No nie w porządku to było. Wszystkich zaprosić, tylko Ciebie nie. Jeszcze bez żadnych słów wyjaśnienia. Powinien to sobie z Tobą wyjaśnić. Tak mówili sam na sam jak ze mną rozmawiali, ale czy którykolwiek z nich powiedział to Łukaszowi? Czy ktoś spytał się go: -Czemu nie zaprosiłeś Tyaba? Przecież to chłopak z naszej ekipy? Przecież to jeden z nas? Czy którykolwiek z nich powiedział, że: -Skoro TYAB nie idzie, to ja też nie. Jak wszyscy idziemy, to wszyscy. Oczywiście, że nie! Każdy miał mnie w dupie. Wszyscy poszli na to wesele, a ja zostałem jako jedyny z jakiś powodów olany. Tylko ja jak ten głupek za wszystkimi się wstawiałem, zamiast się nie wpierdalać w nie swoje sprawy. Tylko ja jak ten głupek chciałem zawsze dobrze dla wszystkich, ale nikt nie wszyscy chcieli dobrze dla mnie. Jak moi koledzy się pokłócili, to robiłem wszystko co w mojej mocy, aby się pogodzili nierzadko tym sposobem robiłem sobie nowych i niepotrzebnych wrogów. Każdy przyznał mi rację, ale tylko za plecami Łukasza. Być może te same osoby również przyznały rację Łukaszowi? Może odbyły się jakieś rozmowy, w których ja nie uczestniczyłem podczas, których Łukasz podał prawdziwe powody nie zaproszenia mnie jako jedynego z ekipy na swoje wesele? Każdy przyznał mi rację, ale co z tego? I tak zrobił swoje, co uświadomiło mnie, że liczyć to ja zawsze mogę, ale tylko na siebie. Większość ludzi będzie miała Ciebie w dupie: Tak! Większość osób będzie miała Ciebie w dupie. Niestety bardzo często takie osoby będziesz tytułował swoimi “przyjaciółmi”, więc to co teraz przeczytasz, powinno dać Ci bardzo mocno do myślenia. Jakiś czas temu przyjechałem do mojego rodzinnego miasta na Weekend. Tam ustawiłem się z moim dawno nie widzianym kolegą, z którym znaliśmy się szmat czasu. Nie był to jakiś mój wielki przyjaciel, ale zwykłym znajomym czy kolegą również nie mógłbym go nazwać. Można by powiedzieć, że była to osoba pomiędzy kolegą, a przyjacielem. Kolega przyjechał po mnie pod blok i pojechaliśmy sobie w siną dal. Do nas dołączył jeszcze samochodem nasz wspólny znajomy ze swoją ekipą i pojechaliśmy nad jezioro na małą imprezkę. Nad jeziorem popiliśmy sobie, a ja siedziałem raz w jednym samochodzie, raz w drugim. Gdy wróciłem do domu późną nocą, to zobaczyłem, że nie mam portfela, w którym miałem dokumenty. Nie wpadałem w panikę, ponieważ byłem święcie przekonany, że mój portfel wraz z dowodem, prawkiem oraz kartami do bankomatu i pieniędzmi znajduje się w którymś samochodzie. Na spokojnie więc dzwonię do jednego kolegi mówią pewnym głosem: –Tomek słuchaj, sprawdź czy nie zostawiłem u Ciebie portfela w samochodzie. Bo nie wiem czy u Ciebie czy może u Karola być. –Nie, nie zostawiłeś, sprawdzałem-odpisał po 10 minutach. Cóż skoro nie ma portfela u Tomka, to musi być u Karola. Wykręcam więc numer to drugiego koleżki, u którego siedziałem w samochodzie i poprosiłem go o to samo, będąc w 99% pewny, że mój portfel znajduje się u niego w samochodzie. -Sprawdzę jutro rano, bo dziś już leżę w łóżku, bo jestem zmęczony-odpowiedział i się wyłączył chamsko. Napisałem więc mu, żeby sprawdził teraz, bo chce mieć pewność, że mój portfel wraz z dokumentami znajduje się u niego. Chciałem mieć to pewność, ponieważ jeśli jednak nie ma portfela u niego, to wtedy sytuacja się bardzo mocno komplikuje. W przypadku zagubienia portfela z dokumentami trzeba niestety trochę podzwonić, aby poblokować karty, dokumenty, a w takim wypadku czas gra dużą rolę, gdzie w dobie internetu byle łeb może wziąć pożyczkę on-line w jakimś parabanku czy innym gównie. -Stary! Jestem w łóżku! Jutro rano sprawdzę! Dziś mi się już nie chce schodzić na dół na parking. I co możesz powiedzieć mi teraz na temat takiego kolegi i tej całej sytuacji? Co to kurwa za kolega jest, któremu nie chce się zjechać na dół do samochodu i sprawdzić czy jego kolega, z którym zna się tyle lat i z którym nie jedną wódkę wypił, zostawił w samochodzie portfel z dokumentami? Ja rozumiem, że moja prośba mogła dla niego być męcząca. Ja rozumiem, że mogło to być dla niego duże poświęcenie. Jednak w takich właśnie sytuacjach najczęściej poznaje się swoich przyjaciół, kolegów, znajomych. W takich drobnych sytuacjach najczęściej się ich poznaje! Nie przy wódce, nie na imprezkach, tylko kiedy czegoś potrzebujesz. Zadzwoniłem więc do niego mówiąc: -Stary proszę Cię! Sprawdź czy tylko jest portfel! Tylko tyle, bo chce spać spokojnie! Odwdzięczę Ci się jakąś dobrą butelką za to-zacząłem go prosić, obiecując butelkę alkoholu za przysługę, którą każdy prawdziwy kolega by spełnił za darmo. Liczyłem, że go to przekona, a mi pozwoli usnąć spokojnie tej nocy. –Ok dobra-odpisał! Minęło niespełna 5 minut i dostaję od niego SMS-a zwrotnego. –Nic. Tylko tyle raczył mi odpisać! Wydało się to mi podejrzane, że w 5 minut zdążył zejść do samochodu i go dokładnie przeszukać, więc dzwonię do niego z pytaniem: -Ale na pewno sprawdziłeś dobrze? Sprawdź jeszcze raz dokładnie co? –Tak! Sprawdziłem na pewno! Zajrzałem wszędzie, gdzie tylko mogłem i nie było-odpowiedział. –Sprawdź jeszcze raz co? Ale tak naprawdę bardzo dokładnie co? Prośba ziomek-nie dawałem za wygraną, ponieważ byłem święcie przekonany, że to u niego zostawiłem swoją własność. -Kurwa Tyab, jak mówię Ci, że szukałem wszędzie, to szukałem. Musiałeś zgubić portfel nad jeziorem, albo przy bankomacie jak wypłacałeś pieniądze. Dobra lecę spać-warknął w niemiły sposób i od razu się wyłączył. No i sytuacja teraz mocno się skomplikowała. Już się zaczęło robić kurwa nieciekawie! Jak nie zostawiłem portfela w samochodzie, to gdzie go mogłem zostawić? Zacząłem się kurwa głowić. Im bardziej myślałem gdzie go mogłem zostawić, tym coraz bardziej stałem się nerwowy, ponieważ mogłem to zrobić dosłownie wszędzie. Byłem przekonany, ko że zostawiłem u mojego kolegi w samochodzie, ale skoro kolega mówił, że go nie ma, to go nie ma. Skoro kolega mówił, że dobrze szukał, to kurwa dobrze szukał. Średnio w to wierzyłem, ale co mogłem zrobić? Musiałem uwierzyć mu na słowo i zrobić wszystko, aby zguba dokumentów nie skończyła się z ewentualnym komornikiem na karku. Moja pewność zmalała i zacząłem zastanawiać się coraz bardziej, czy może rzeczywiście nie zgubiłem portfela jak najebany kupowałem siatę browarów nad jeziorem dla wszystkich. Człowiek naoglądał się programów typu “Państwo w Państwie” czy Sprawa dla reportera Jaworowicz i już przed oczami stanęło mi widmo pożyczki wziętej w jakimś parabanku na moje dane przez jakiegoś oszołoma. Dodatkowo smaczku tej całej sytuacji dodaje fakt, że za kilkanaście dni miałem lecieć z dziewczyną na wycieczkę i jeśli nie zepnę dupy w troki to polecieć to ja będę mógł, ale na chuju do raju. Miał to być nasz wymarzony wyjazd na który moja dziewczyna napaliła się jak szczerbaty na suchary i weź jej teraz powiedz, że z wyjazdu może wyjść chuj wielki i szelki. Weź jej powiedz, że zgubiłeś portfel z dokumentami, kartami, kasą, ale również z jej zdjęciem. Za zdjęcie to bym miał oczy wydrapane i pierdolenia na cały tydzień. Takim sposobem momentalnie wytrzeźwiałem. Zacząłem dzwonić do mojego banku, aby zablokować jak najszybciej dowód osobisty, zgodnie z poniższym wpisem, który również radzę Ci przeczytać w przypadku zagubienia dokumentów Zagubienie dowodu osobistego i innych dokumentów- Co robić? Dzwonię do jednego banku i słyszę, że jestem w kolejce na połączenie tysiąc pięćset sto dziewięćset, więc dzwonię do drugiego, aby tyle nie czekać. Tam to samo! Niby infolinia 24/h a czas oczekiwania jeszcze dłuższy. Czyżby o 23 mieli taki natłok? Dzwonię do trzeciego banku, a tam kurwa żeby połączyć się z konsultantem musiałem najpierw nacisnąć 1 potem 2, potem 3, a na końcu podać 1 cyfrę telekodu, by następnie podać 4 liczbę telekodu. Problem był taki, że zapomniałem telekodu i musiałem znaleźć go na kompie, a czas leciał. Kiedy już go znalazłem i chciałem wklepać, to kurwa mi się wszystko wyłączyło i musiałem całą procedurę powtarzać od nowa słysząc: -Jeśli jesteś klientem naszego banku, wciśnij 1. W końcu po kilku próbach udało mi się dodzwonić do konsultanta, który sprawdzał moją tożsamość zadając kolejną serię pytań. Po kilkunastu minutach gimnastykowania się w końcu udało mi się zastrzec dowód. W portfelu miałem również karty, które również musiałem zablokować, ale tu już wszystko poszło sprawnie. W nocy nie spałem za bardzo, bo zacząłem analizować kiedy mogłem zgubić portfel i kiedy dowiedziałem się, że go nie mam. Wyszło mi, że istnieje szansa, że jakiś łeb może wziąć na mnie pożyczkę przez internet. Mało prawdopodobne, ale jednak była szansa na to, więc to nie dawało mi spokoju, tym bardziej jak jeszcze podczas szukania informacji co zrobić w razie zguby dokumentów, naczytałeś się o tragediach ludzi, na których ktoś nabrał pożyczek w parabankach, niszcząc im życie. Naprawdę bardzo mocno mi się to w głowę wkręciło, więc poszedłem jeszcze w nocy na Policję, aby zgłosić zgubę portfela z dokumentami i przy okazji dowiedzieć się czy może ktoś jednak znalazł mój portfel i spełnił swój obywatelski obowiązek odnosząc go na najbliższy posterunek. Wchodząc na policję zastałem zabunkrowane okienko, więc siadłem sobie na krzesełku. Siedzę sobie, a za drzwiami chodzą policjanci, którzy w dupie mieli mnie i to, że siedzę i czekam 20 minut, aż ktoś pojawi się na dyżurce. Nagle przychodzi policjant, który wchodzi na dyżurkę, ale nie otwiera okienka, tylko coś grzebie w komputerze. On również widział, że czekam, ale w dupie miał mnie i nawet nie zainteresował się tym co chce. Poczekałem jeszcze kilka minut, aby nie było, że jestem kurwa jakiś nadgorliwy i pukam mu w okienko. Ten je otwiera i się zniesmaczony pyta: –O co chodzi? -Chciałem się spytać czy ktoś nie znalazł może portfela z dokumentami na dane XYZ –Nie wiem, zaraz się spytam, ale to nie teraz! Pan jeszcze poczeka– odpowiedział i zamknął mi okienko przed nosem. Minęło znów z 20 minut i w końcu mówi. –Pan jeszcze raz poda swoje dane. Podałem dane, a ten luknął do szuflady biurka, krzyknął do jakiegoś Mietka moje nazwisko z pytaniem czy ktoś nie przyniósł dokumentów, a w odpowiedzi usłyszałem, że jednak nie. Musiałem czekać 20 minut, aby w ciągu 10 sekund dowiedzieć się, że nikt nie przyniósł mojego portfela na komisariat. – No to w takim razie chciałem zgłosić zagubienie portfela z dokumentami-odparłem. -Panie! To Pan musi jeszcze trochę poczekać, bo tu to trzeba będzie pisać-odparł –Co kurwa pisać? Jak pisać? O czym on pierdoli-pomyślałem sobie w duchu już zdrowo podkurwiony. Wkurwiłem się, ale cóż tu mogłem zrobić? Przekonałem się po raz kolejny, że każdy będzie miał mnie w dupie. Minęło kolejne 30 minut jak nie więcej, a na komisariat wchodzi mój kolega z klasy, który pracował w Policji. Zdziwiony zapytał się co tu robię, a ja mu opowiedziałem o całej sytuacji. – Dobra Robo weź załatw go szybko. Jest w nocy, niech chłopak tu nie ślęczy nie wiadomo po co. Posterunkowy Robo, który tego dnia zasiadał na dyżurce z miną srającego kota, odszedł zapewne od układania pasjansa i przyjął mnie po znajomości mówiąc: -Imię, Nazwisko, numer telefonu. Kiedy podałem mu te trzy informacje, to usłyszałem: -Dobra dziękuje! Jak się znajdzie, ktoś go tu przyniesie, to zadzwonimy do Pana. Kurwa kazano mi czekać tyle czasu, a całość i tak zajęła mniej niż 10 sekund? Gdzie tu kurwa logika? Witamy w Polsce. Wkurwiony wróciłem do domu, by wstać o 4 rano i pojechać nad jezioro szukać we własnym zakresie portfela. Jako, że byłem jeszcze lekko zawiany, to na wszelki wypadek wziąłem rower, aby nie jechać samochodem jak Durczok. Jako, że całą noc nie spałem i w dodatku kac zaczął wchodzić na czoło, to czułem się jak rasowa szmata. Objechałem rowerem wszystkie miejsca, gdzie byliśmy i nic! Zero śladu. Skoro zero śladu to pojechałem do Urzędu Miasta, który otwierali o aby zgłosić zagubienie dowodu i wszcząć procedurę wyrabiania nowego. Zależało mi na czasie, ponieważ chciałem wszelkimi sposobami uratować chociaż wycieczkę. Niestety nie tylko ja byłem w Urzędzie, więc musiałem trochę sobie poczekać. Złożyłem wniosek i zostałem poinformowany, że jeśli dziś dostarczę zdjęcie, yo dowód będzie gotowy w następnym tygodniu, a skoro tak, to i zdążę przed wyjazdem czego się najbardziej obawiałem. Po dowodzie, trzeba było zgłosić zgubę prawa jazdy. Jako, że starostwo było obok Urzędu Miasta, to postanowiłem za jednym zamachem załatwić i prawko. Niby miałem na to 30 dni, ale wolałem zablokować je również jak najszybciej. W końcu i na nim też jest Pesel, który może posłużyć komuś do niecnych planów. Wchodząc do starostwa poczułem zapach gówna. Było strasznie dużo ludzi, a najwięcej takich typowych rolników, którzy przyjechali rejestrować swoje ciągniki. Kolejka do automatu wydającego numerki była jebitna. W końcu kiedy nadeszła moja kolej, to okazało się, że wziąłem nie taki numerek co trzeba i musiałem stać w kolejce po nowy od nowa. Próbowałem moim sposobem obejść kolejkę i się wepchać, ale rolnicy szukający żony bardzo szybko podnieśli hałas mówiąc: -Panie!! Gdzie Pan!! Ja tu stojam. Idź Pan tamuj na koniec. W końcu po kilku godzinach udało mi się zgłosić zagubienie prawka. Wyrobiłem sobie zdjęcia na szybkości do dowodu i prawka. Niestety wyszedłem na nich na bardzo zmęczonego. Zacząłem wyrabiać nowe prawko, za które zabuliłem ok. 100 zł a przy tym znów stojąc w kolejce kilka godzin, ponieważ był to sezon urlopowy w Urzędzie. Co było potem? Za kilka dni dostaję telefon od Karola: -Tyab znalazł się Twój portfel. Był w moim samochodzie. Czyli tak jak myślałem. Portfel był w samochodzie, ale przecież ten człowiek zarzekał się, że tak go dokładnie szukał. Prawda była zapewne taka, że: Miał mnie głęboko w dupie. Miał głęboko w dupie mnie oraz mój problem. Prawda była taka, że nawet od razu tego nie sprawdził, tylko na odwal się powiedział, że szukał, kłamiąc mi w żywe oczy. Ja liczyłem na niego w tej sprawie, ale jak widać w życiu to trzeba liczyć tylko na siebie. Jak Ty nie przypilnujesz swoich spraw, to nikt inny również tego nie zrobi, a jak zrobi to niedokładnie. Wszystkiego musisz umieć w życiu dopilnować sam, bo jeśli Ty tego nie zrobisz, to nie licz na to, że Twoi koledzy od butelki, fifki, nosa, melanżu, to zrobią. Jak się potem okazało Karol znalazł portfel dzień wcześniej, jednak z jakiś powodów nie poinformował mnie o tym od razu. Z jakiś powodów zwlekał. Niby oficjalnie zapomniał. Miał dzwonić, ale nie zadzwonił, a potem zapomniał i przypomniał sobie następnego dnia kiedy byli już po ptokach. Prawda była taka, że mój dobry kolega, miał mnie tak naprawdę głęboko w dupie. Skoro olał mnie w tak drobnej sprawie, to jakby zachował się w innej? No właśnie i tu się kłania pytanie: -Co nas tak naprawdę nas łączyło. Na przestrzeni lat nie wykazał się w stosunku do mnie jakimś przyjacielskim zachowaniem. Nie zrobił tego, ponieważ nie było ku temu żadnej okazji. Na przestrzeni lat ani ja, ani on, nie mieliśmy okazji się wykazać w jakiś poważnych sytuacjach, w których możesz tylko liczyć na swoich przyjaciół. A skoro tak, to trzeba zwracać swoją uwagę na te drobne sytuację, które dadzą ci do myślenia. Skoro nie mogłem na niego liczyć w kwestii dokładnego przejrzenia samochodu, to czy mógłbym liczyć na niego w innych sprawach, tych poważniejszych? Oczywiście, że nie! Również miałby mnie głęboko w dupie! A skoro tak to Karol od tamtej pory jest osobą, którą pomijam jeśli czegoś potrzebuje. Robię to bo wiem, że i tak mi w niczym nie pomoże, więc po co mam tracić swój cenny czas i honor na jakieś prośby skierowane do osoby, która w gruncie rzeczy ma mnie w dupie? Przez to, że olał mój problem, to naraził mnie na straty finansowe, ponieważ niepotrzebnie wydałem pieniądze na zdjęcia i nowe prawko. Niby grosze, ale jednak. Również straciłem przez niego kupę nerwów oraz czasu, gdyż zamiast zająć się pożytecznymi dla mnie rzeczami, to byłem zmuszony ocierać się o polską biurokrację. Następnego dnia ustawiliśmy się wieczorem, gdyż Krol miał mi przywieźć portfel. Ustawiliśmy się o jednak jego nie było. Spóźnił się 40 minut, a kiedy dzwoniłem do niego, to słyszałem co chwila: -No już jadę, no już zaraz będę! Wiedziałem już, że ta znajomość zostanie spisana na straty. Wypiliśmy razem wiele litrów wódki, ale jedna taka sytuacja całkowicie wyjaśniła nasze koleżeństwo. Na przestrzeni lat takich sytuacji było dużo więcej, ale niestety ich nie dostrzegałem. Nie dostrzegałem? Źle! Dostrzegałem, bo konsekwencje tych sytuacji odczuwałem na własnej skórze, ale przez wiele lat nic z tym nie robiłem. Przymykałem oczy, zapominałem i nie wyciągałem wniosków. Przez to Karol w moich oczach obrósł w piórka i zaczął sobie coraz więcej pozwalać w stosunku do mojej osoby. W końcu zadałem sobie pytanie. Na chuj mi jest potrzebna znajomość z Karolem? Do czego on mi jest w ogóle potrzebny, skoro nie mogę na niego liczyć w tak drobnej sprawie jakim jest dokładne poszukanie portfela w samochodzie? Do czego mi ten człowiek może być potrzebny? Po chuj ja mam tracić czas na zadawanie się z nim? Tylko dlatego, że znamy się długi czas? Tylko dlatego? Zacząłem analizować moją znajomość z Karolem pod kątem tego jakie wartości wnosi do mojego życia i wyszło mi, że tak naprawdę ja już dawno nie mam z nim wspólnych tematów. Spotykamy się bardzo rzadko, a jak już to zawsze w gronie innych naszych znajomych, więc ostatnimi czasy nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Kolegów od butelki ja nie potrzebuję mieć Stwierdziłem, że skoro do tej pory uważałem Karola za mojego bardzo dobrego kolegę, to pora go zdegradować w moich oczach. Od tego momentu zacząłem już na Króla patrzeć jak na zwykłego znajomego. Oczywiście nie pomyśl sobie , że się tu na niego obraziłem. Nic z tych rzeczy. Po prostu przestałem uważać go za bardzo dobrego kolegę, a skoro tak to zacząłem go traktować jak resztę moich znajomych. Na mieście jak go spotykam czasami, to machnę mu część, albo odpiszę na Facebooku jak do mnie napiszę. Tylko tyle. Jak będzie chciał porozmawiać, to pogadamy, ale już nie w taki sam sposób jak kiedyś. Jak Karol będzie w przyszłości czegoś ode mnie potrzebował, to może się zdziwić, ponieważ ja nie pomagam każdemu znajomemu, który do mnie tylko napiszę w jakiejś sprawie. Musi ta osoba mieć dla mnie jakąś wartość, a w relacjach ze znajomymi czy obcymi mi ludźmi w pierwszej kolejności kieruję się tylko swoim prywatnym interesem, a nie interesem jakiegoś znajomego. On potraktował mnie jak zwykłego znajomego, to również i ja go teraz tak traktuje, zgodnie z prawem wzajemności. Nie palę mostów, ale wiem, że z czasem ta znajomość sama umrze śmiercią naturalną, tak jak umarło wiele innych w przeszłości. Czasem może się tak zdarzyć, że ludzie zaczną Cię inaczej traktować, niż kiedyś. Czym to może być spowodowane? Może być to spowodowane właśnie degradacją Twojej osoby w oczach twych przyjaciół, kolegów znajomych. Teraz już wiesz dlaczego nie zostałem zaproszony jako jedyny na wesele do kolegi? Właśnie z takich powodów. W czasach licealno-studenckich, głównie liczą się imprezki, jednak kiedy człowiek wkracza w dorosłość zaczyna coraz bardziej kalkulować, które znajomości mu się bardziej opłacają, a które już nie. Wszystko rozbija się o wartość, którą dajesz ludziom poprzez swoją osobę. W konsekwencji będziesz poświęcał więcej czasu dla osoby, która ma dużą wartość w Twoich oczach, niż dla osoby, które tę wartość ma niską. To logiczne. Za kolegę, przyjaciela, będziesz uważał więc osobę z dużą wartością dla Ciebie, a jakbyś usłyszał od osoby, która tak naprawdę jest ci obojętna, że jesteś czyimś przyjacielem, to prawdopodobnie spuściłbyś wtedy głowę i odburkną bezemocjonalnie: -No i vice-versa. Zrobiłbyś to, ponieważ nie czułbyś tej potrzeby emocjonalnej, aby to zrobić. Nie czułbyś potrzeby porozmawiania o tym. Powiedziałbyś to, ponieważ głupio byłoby Ci nic nie odpowiedzieć, kiedy osoba, którą znasz szmat czasu Ci się rozkleja. Nie czułbyś, że zadziałałoby między wami prawo wzajemności. Czemu? Ponieważ nie jesteście równi ze sobą w relacjach między wami. Ty masz w oczach swojego kolegi wyższą wartość, niż on ma w Twoich, a skoro tak, to patrzysz na niego innymi oczami, niż on na Ciebie, odczuwając za każdym razem inne emocje, niż on odczuwa. Takim to sposobem możesz być zapraszany na grille, imprezy, ogniska. Możesz bić że wszystkimi piony, śmiać się, odwalać jaja jak berety. Możesz pić wódkę z każdym i z każdym klepać się po plecach, ale kiedy przyjdzie temat jakiś poważniejszych rzeczy, to zostaniesz sam jak palec. Będziesz za każdym razem pomijany przy różnych okazjach, a nie zaproszenie Ciebie na wesele to będzie najmniejszy pikuś. Wtedy przekonasz się na własnej skórze jak ja kiedyś, że możesz imprezować z ludźmi, uważać kogoś za swojego przyjaciela, ale jeśli Twój przyjaciel będzie jechał za granicę na zarobek, to weźmie że sobą nie Ciebie, lecz kogoś zupełnie innego. Nikt dla Ciebie nie będzie miał czasu. Nikt w niczym Ci nie pomoże oraz nie wyświadczy Ci żadnej przysługi. Będziesz w życiu cały czas miał pod górkę, a nie o to chodzi. Gdybym był długonogą blondynką, ze zgrabnym tyłeczkiem i zgubiłbym w samochodzie Karola swój portfel, to on by kurwa szukał tego portfela przy pomocy Jackowskiego i jakby go znalazł, to przyniósłby go jeszcze tej samej nocy osobiście w zębach. Zrobiłby to, ponieważ jako blondynka miałbym już dla niego na starcie dużą wartość, dla której on by się poświęcił. Wszystko rozchodzi się o Twoją wartość jaką na przestrzeni lat zbudowałeś w oczach Twych przyjaciół, kolegów, znajomych. Wszystko rozchodzi się o to w jaki sposób zapisałeś swoją czystą kartę w oczach ludzi, którymi na co dzień się otaczasz. Wszystko rozchodzi się o wartość i szacunek. CHCESZ WIEDZIEĆ… JAK ZDOBYĆ SZACUNEK I ZBUDOWAĆ MOCNĄ WARTOŚĆ W OCZACH TWYCH PRZYJACIÓŁ, KOLEGÓW, ZNAJOMYCH? I U KAŻDEJ NOWO POZNANEJ OSOBY? Poruszam w powyższej książce bardzo szczegółowo to zagadnienie, a wszystko oparte jest na historiach z życia wziętych, które naprawdę bardzo mocno Tobą potrząsną i dadzą Ci do myślenia. Książka jest napisana właśnie w takim stylu jak ten blog. Jest to jedna wielka powieść z setkami historii, które będą Twoją instrukcją obsługi ludzi. Chcesz zapisać na przedsprzedaż? Masz jakieś pytania? Napisz na: damcidomyslenia@ Jak dałem Ci do myślenia i chcesz mnie w jakiś sposób wesprzeć, to możesz mi postawić “małą czarną”, bo lubie brunetki :):) Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)

To oznacza, że jesteśmy o wiele bardziej uzależnieni od obecności partnera/małżonka i chociaż chwile odosobnienia w związku są również potrzebne, to przyjaźń nie wymaga takiej współzależności od siebie nawzajem. W przyjaźni liczy się to, że można na przyjacielu polegać.

Powszechne przekonanie mówi, że głównym powodem, który determinuje wybór przyjaciela, jest to jaką jest osobą… Okazuje się jednak, że przyjaźń jest przekorna i tak naprawdę przyjaciela cenimy za sposób w jaki nas wspiera i akceptuje nas takimi, jacy jesteśmy. Moją najlepszą przyjaciółkę, Natalię poznałam naprawdę baaardzo dawno temu, bo jeszcze w przedszkolu. Jak to się stało, że trafiłyśmy na siebie? Dzieci cechuje szczerość we wszystkim co robią, dlatego również w budowaniu relacji nie kierują się własnym interesem czy wyrachowaniem – niestety w świecie ludzi dorosłych, takie postępowanie jest dosyć częste. W naszym przypadku skierowała nas ku sobie „reguła podobieństwa” – prosta, a jakże skuteczna – miałyśmy takie same bluzki ;). Któż inny może nam się wydać ciekawy i atrakcyjny, jak nie ten kto jest podobny do nas?? ;). Gdy już pierwsze lody przełamała wspomniana bluzka (do dziś pamiętam, jak wyglądała) wszystko potoczyło się szybko. Okazało się, że łączy nas nie tylko powierzchowna sfera, a przede wszystkim wartości i podejście do życia. Jesteśmy zarazem podobne do siebie, jak i totalnie różne – dzięki czemu idealnie się uzupełniamy. Tym sposobem dotrwałyśmy ze sobą, aż do dziś. Jesteśmy zarazem podobne do siebie, jak i totalnie różne – dzięki czemu idealnie się uzupełniamy.... Kiedy zadajemy pytanie: “Co nadaje sens życiu?” to właśnie przyjaźń figuruje na szczycie listy. Jednak dynamika przyjaźni nadal jest tajemnicą i niewymierną wartością. Podobnie jak romantyczna miłość uważa się, że „po prostu się dzieje”. Przyjaźń – co nauka mówi na jej temat? Nowe badania pokazują, że zagadnienie przyjaźni jest o wiele bardziej skomplikowane niż się powszechnie uważa. Socjologowie i psychologowie próbują określić siły, które przyciągają i wiążą ze sobą ludzi, doprowadzają do przejścia ze znajomości, aż do przyjaźni. Prześledzono różne wzorce intymności, które pojawiają się między przyjaciółmi i wywnioskowano, że trudno to zdefiniować, w dalszym ciągu funkcjonuje, jako niepojęte “coś”, które zmienia status z powierzchownej znajomości na głęboką, emocjonalną relację. Oddziaływania te zachodzą zaledwie w kilka minut, ale jakże intensywnie i niedostrzegalnie. Badania prowadzono już wcześniej… Przed wieloma laty naukowcy przeprowadzili badania, w których obserwowali przyjaźnie powstające w jednym, dwupiętrowym budynku mieszkalnym. Uczestnicy obserwacji przejawiali tendencję do zaprzyjaźniania się z sąsiadami mieszkającymi na tym samym piętrze. Badanie to sugeruje, że przyjaciółmi stają się te osoby, z którymi nasze drogi krzyżują się regularnie. Może to uzasadniać, dlaczego tak często naszymi przyjaciółmi bywają współpracownicy czy koleżanki z klasy bądź przedszkola ;). przyjaciółmi stają się te osoby, z którymi nasze drogi krzyżują się regularnie W zasadzie nie ma nic odkrywczego w tym, że relacje powstają pomiędzy tymi osobami, które mają szansę na interakcję ze sobą. Proces ten jest jednak bardziej skomplikowany, bo niby dlaczego podczas zajęć szkolnych nie mamy ochoty kontynuować rozmowy z jedną osobą, a z drugą wręcz przeciwnie? O jednej z przyczyn wspomniałam już w pierwszym akapicie opisując genezę mojej przyjaźni z Nati – chodzi o regułę podobieństwa. Przecież żeby móc z przyjemnością prowadzić rozmowę musimy mieć o czym, jeśli współrozmówca lubi te same rzeczy co my, dzieli z nami pasję, śmieje się z naszych żartów i rozbawia nas, to nawet nie zauważamy jak szybko mija czas i kiedy powstaje przyjaźń- powstawanie relacji dzieje się poza nami. Jednak na tym nie koniec: prawdziwie iskrzyć zaczyna, gdy para wychodzi ze sfery autoprezentacji, przestaje korygować, cenzurować swoje zachowanie, przechodzi do swobodnego i naturalnego postępowania. Beverley Fehr socjolog Uniwersytetu Winnipeg wskazuje, że przejście od znajomości do przyjaźni charakteryzuje zakres, głębokość samo ujawnienia. We wczesnych stadiach jest to stopniowy, wzajemny proces. Najpierw jedna osoba ujawnia coraz bardziej osobiste informacje na swój temat, po czym obserwuje, czy współrozmówca odwzajemnia się tym samym. Zatem czyżby to wzajemność była kluczem? Gdy się nad tym zastanowić to ma to sens, bo przecież gdy np. ujawnisz swoje mniej idealne oblicze, a Twój znajomy nadal tkwi w sferze nienaganności – nie wykonuje razem z Tobą kroku w przód, to czy na dłuższą metę masz ochotę kontynuować to co zapoczątkowałaś/eś? Zapewne wycofasz się z tej relacji, a w najlepszym wypadku pozostanie ona na tym samym poziomie zaawansowania, nie przeistoczy się w przyjaźń. Tylko niektórzy znajomi wiedzą, jak się zachować… Gdy etap ujawnienia oraz wzajemności mamy za sobą, to kolejną wytyczną zaawansowania przyjaźni jest intymność. Z przeprowadzonych badań wynika, że cechą charakterystyczną osób, które zbudowały trwałe i udane przyjaźnie jest posiadanie wyczucia w sferze przyjacielskiej intymności (nie chodzi tu o intymność związaną z seksualnością). Te osoby, które wiedzą, jak się zachować i co powiedzieć w sytuacji szczerej osobistej wypowiedzi współrozmówcy z większym prawdopodobieństwem stworzą trwałą i prawdziwą relację. Podstawą jest umiejętność ekspresji emocjonalnej, bezwarunkowe wsparcie, akceptacja, lojalność i oczywiście zaufanie. Natalka jest przyjaciółką będącą uosobieniem powyższych cech. Wie, jak zachować się w różnych sytuacjach, kiedy należy słuchać i tylko dźwiękiem zaznaczać swoją obecność, a kiedy stanowczo wskazać rozwiązanie i kierunek dalszego działania. Najlepszy przyjaciel naszym lustrzanym odbiciem… Według psychologów społecznych Carolyn Weisz i Lisa F. Wood z University of Puget Sound, w Tacoma, Washington, kolejnym elementem składającym się na przyjaźń jest wparcie społeczne (o istocie wsparcia społecznego pisałam tutaj), sposób w jaki nasz najlepszy przyjaciel wpiera naszą samoocenę i postrzeganie siebie w społeczeństwie. Nasza Tożsamość społeczna może odnosić się do religii, grupy etnicznej czy naszej roli społecznej. Najlepsi przyjaciele często przynależą do tej samej grupy, stowarzyszenia czy klubu – przecież skoro łączą Was wspólne zainteresowania to gdzieś ten wspólny czas musicie spędzać ;). Naszym najlepszym przyjacielem staje się osoba, która potrafi podnieść naszą samoocenę potwierdzając tożsamość społeczną, jako uczestnik przynależący do podobnych bądź tych samych grup podczas wyrażania opinii jest dla nas wiarygodny i spójny. Większość z nas wolałaby, żeby stwierdzenie, że „kochamy naszych przyjaciół za to jakimi są osobami” było prawdziwe – można założyć, że poniekąd jest to prawda. Badania jednak potwierdzają, że kluczowe znaczenie dla naszej oceny ma sposób, w jaki przyjaciele nas wspierają i akceptują naszą tożsamość społeczną. Wiem, jak bardzo niejasno to brzmi, nie wspomnę o tym, jak narcystyczne jest to podejście. Pamiętajmy jednak o tym, że wiele kwestii dzieję się poza naszą świadomością, zwyciężają instynktowne zachowania. A w instynkcie chodzi o to by w pierwszej kolejności zadbać o siebie. No dobrze, wiemy jakie są podstawy przyjaźni, a jak jest ze zmianą przyjaciela? Zdarzają się przecież sytuacje, że przyjaźń się kończy. Zamienię przyjaciela na lepszy model… Dla wielu ludzi bodźcem do zmiany przyjaciela jest przełomowe wydarzenie w życiu, gdy z jakiegoś powodu ich życie ulega całkowitemu przewartościowaniu. By zobrazować wspomnianą zmianę posłużę się bardzo trafnym, choć trudnym przykładem. Wyobraźmy sobie byłe członkinie grupy wsparcia dla kobiet chorujących na raka piersi, których schorzenie zostało wyleczone. W pierwszej kolejności rozpatrzmy przyjaźń zawartą w grupie wsparcia. Życie wyleczonych kobiet, wróciło na dawny tor. W pełni wróciły do życia rodzinnego, obowiązków domowych i kariery zawodowej. Jednak mimo to ich tożsamość społeczna związana z rakiem jest tak silna, a przeżycie tak potężne, że nadal podtrzymują przyjaźnie z osobami poznanymi w ramach grupy wsparcia. Któż inny zrozumie je lepiej niż osoby o podobnych doświadczeniach, przeżyciach, marzeniach. Tylko one wiedzą co przeszły i wzajemnie rozumieją swoje spojrzenie na świat. Co w tej sytuacji dzieje się z przyjaźnią zawartą przed zachorowaniem. Właśnie w tym kontekście wspomniane wcześniej przełomowe wydarzenie (zachorowanie) może przyczynić się do jej rozpadu. Analizując składowe przyjaźni, które opisywałam wyżej, wydaje się to być zasadne. W obliczu choroby, dochodzi do całkowitego przewartościowania życia, do zmiany priorytetów. Głównym celem staje się walka o zdrowie, nie ma już czasu ani chęci na beztroskie pogawędki przy kawie, na uczestniczenie w zajęciach zumby z przyjaciółką. Dochodzi wtedy do naturalnego rozluźnienia wcześniejszych więzi, bo skoro nie spędzamy razem czasu i nie mamy wspólnych tematów, to trudno jest traktować taką relację w kategoriach bliskiego przyjaciela. Są oczywiście wyjątki potwierdzające regułę 😉 Żeby nie pozostać gołosłowną własnym doświadczeniem potwierdzę powyższy akapit. W jaki sposób? Otóż przełomowym wydarzeniem w moim życiu była informacja o wadzie naszego synka. Jak dla każdej matki oczekującej dziecka był to dla mnie potężny cios. Nie będę tu rozwodzić się nad swoimi emocjami, zapewne zrobię to w osobnym poście, skupię się natomiast na sferze przyjaźni. Będąc w ciąży, prowadząc własną firmę byłam aktywna zawodowo do samego rozwiązania. Przyjaźniłam się ze swoimi współpracownikami. Po narodzinach Kubusia nasze relacje uległy stopniowemu ochłodzeniu, działo się to za przyczyną obu stron. Rozumiem to, że osoby te być może nie wiedziały, jak się zachować w obliczu wady Kuby, być może nie chciały mnie urazić swoim zachowaniem. Piszę być może, gdyż do dnia dzisiejszego ta kwestia nie została wyjaśniona. Ja natomiast nie miałam ochoty słuchać o sprawach zawodowych, dla mnie praca stała się nieistotna, priorytetem stały się moje dzieci i przywrócenie pełnego zdrowia Kubie. W ten oto sposób stopniowo nasze kontakty ulegały zatarciu i w dniu dzisiejszym nie mamy żadnego kontaktu. To jedna kwestia, która miała miejsce pod wpływem tego przełomowego wydarzenia. Kolejnym elementem jest fakt, że trudności, które nas spotkały wzmocniły i scaliły naszą rodzinę. W obliczu zagrożenia staliśmy się dla siebie niesamowitym wsparciem. Zawsze uważałam moją mamę za moją najlepszą przyjaciółkę i w tej sytuacji po raz kolejny się to potwierdziło. Trwa przy mnie dzielnie, wspierając każdego dnia od nova. Jeszcze nie wiem jak się jej odwdzięczę. Gdy jedni odchodzą, jeszcze bardziej doceniamy tych, którzy przy nas pozostają… Jest jeszcze trzecia strona tej sytuacji. Poszukując informacji w sieci trafiłam na grupę wsparcia, gdzie poznałam bardzo wartościową osobę. Analogicznie to powyższego przykładu, do dziś stanowimy dla siebie wsparcie. Kontaktujemy się codziennie, radzimy nie tylko w sferze rozszczepowej. Na dzień dzisiejszy nie zawaham się nazwać znajomości, która z niezmienną intensywnością trwa już ponad rok – przyjaźnią. Przeanalizowaliśmy genezę powstawania przyjaźni i jej ewentualnego rozpadu. Zastanówmy się teraz nad tym, co zrobić by zbudowana przez nas relacja była trwała, taka najtrwalsza ;). Najtrwalsza, czyli, jak pozostać przyjaciółmi na zawsze? Wiemy, co znaczy bycie przyjacielem i posiadanie takowego. Co jednak zrobić, by po tym, jak ukończymy studia i każde z nas pójdzie własną drogą prowadzącą w odmiennym kierunku (do kariery zawodowej, założenia rodziny, macierzyństwa, ewentualnego rozwodu, opieki nad starzejącymi się rodzicami itp.) pozostać przyjaciółmi? Często nie możemy sobie pozwolić na systematyczne wizyty, spotkania, brak nam energii i czasu, by utrzymać systematyczne kontakty. Podobnie, jak wszystko inne na czym nam zależy w życiu, podtrzymywanie relacji również wymaga zaangażowania i pracy. Jednymi słowy musimy się jednak wykazać zaradnością w organizacji swojego czasu ;). Według psychologa Debra Oswald z Marquette University, który badał naturę i złożoność szkolnych przyjaźni, istnieją cztery podstawowe zachowania niezbędne, aby utrzymać więź. To uniwersalna prawda, która jest niezmienna bez względu na nasz wiek – niezależnie, czy masz 17 czy 70 lat. Komunikacja międzyludzka rozwiązuje dwa istotne zagadnienia: daje możliwość ujawniania swoich osobistych przeżyć oraz okazania wsparcia. Ważne jest byśmy dzielili się naszym życiem z przyjacielem, aby na bieżąco mógł czynnie uczestniczyć w ważnych dla nas momentach. Podobnie musimy aktywnie słuchać i oferować wsparcie. Przyjaźń to nie jednostronna transakcja… Na szczęście, badania pokazują, że fizyczna bliskość ma niewielki wpływ na jakość zawartych przyjaźni. Przeprowadzka do innego miasta, a nawet kraju nie jest równoznaczna ze śmiercią naszej relacji. W dobie telefonów komórkowych, Internetu warunki geograficzne nie mają znaczenia dla możliwości komunikowania się. Trzecim niezbędnym czynnikiem mającym wpływ na trwałość przyjaźni jest Interakcja. Nie lubię używać słowa „musisz” jednak w tym wypadku nie znajduje odpowiednika by wyrazić konieczność postępowania w ten określony sposób ;). Zatem: musisz napisać, musisz zadzwonić, musisz odwiedzić. Znajdź najbliższy Starbucks i czas na spotkanie, by nadrobić zaległości. Ostatnim i najbardziej nieuchwytnym zachowaniem, koniecznym dla utrzymania przyjaźni jest bycie pozytywnym. Psychologowie społeczni podkreślają konieczność ujawniania swoich problemów, jednak nie oznacza to, że mamy nieograniczoną licencje na wylewanie problemów na głowę naszego przyjaciela. Dlatego gdy potrzebujemy wsparcia mówmy o tym, pamiętajmy jednak, że przyjaźń kierowana jest regułą wzajemności, co oznacza, że nie tylko my otrzymujemy pomoc, ale również musimy tej pomocy udzielać. Z Natką trwamy w przyjaźni od przedszkola, przez kolejne etapy edukacji i życiowe kamienie milowe. Wraz z upływem czasu, jak każdy zmieniamy się, a nasza przyjaźń ewaluuje razem z nami. W prawdzie na pewnym etapie nasze drogi się rozeszły, ale tylko fizycznie. Pozostajemy w kontakcie telefonicznym, mailowym, komunikujemy się poprzez media społecznościowe. Wiem, że niezależnie co się wydarzy, Ona zawsze przy mnie będzie. Bo to ten rodzaj przyjaźni, która przetrwa do końca ;). [ezcol_1third][/ezcol_1third][ezcol_2third_end] Kończąc chciałabym podkreślić jeszcze jedną bardzo istotną kwestię. Pamiętajmy, że w przyjaźni nie liczy się ilość spędzanego razem czasu, ale jego jakość. [/ezcol_2third_end] Jakie są Twoje przyjacielskie doświadczenia? 😉 Udało Ci się zbudować trwałą relację? A może wręcz przeciwnie Wasze drogi się rozeszły? Podziel się ze mną swoimi przemyśleniami w komentarzu poniżej postu. Twoje interakcje są dla mnie ważne, gdyż pomagają mi w rozwoju. Jeśli spodobał Ci się ten wpis będzie mi miło, jeśli podzielisz się nim ze znajomymi, będzie mi jeszcze milej jeśli go polubisz i skomentujesz. 😉 [FM_form id=”3″]
Miasto Lumiose jest olśniewającą metropolią sztuki i sztuczności, jak i również najbardziej sławnym miastem w regionie. Masywne budynki i kręte ulice czekają za każdym rogiem, ale tajemniczy brak prądu ogranicza odwiedzających do odwiedzania na razie południowej części miasta. Pojawiają się Sina i Dexio. Sina poprowadzi cię do laboratorium Profesora Sycamore'a, mniejszego
Pojawiający się w snach mężczyzna może mieć wiele znaczeń. Wszystko zależy od interpretacji oraz od płci śniącego. Sny o mężczyźnie to jeden z popularniejszych snów. Może być to zarówno ktoś bliski, jak i obcy. Ten sen ma zarówno pozytywny, jak i negatywny wydźwięk. Co na ten temat mówi sennik? Mężczyzna we śnie ma wiele znaczeń - zobacz, mężczyzna. Co oznacza sen o mężczyźnie?Kiedy chcemy wiedzieć, co oznaczał nasz sen, sięgamy po sennik. Mężczyzna pojawiający się we śnie może wzbudzić ciekawość, niezależnie od tego, jakiej płci jest osoba śniąca. Co oznacza taki obraz senny? Wszystko zależy od kontekstu - dla interpretacji snu o mężczyźnie ważne jest bowiem to, czy śniący się nam mężczyzna jest nam znany czy nie, a także jak wygląda i jak się zachowuje. Jeśli chcesz prawidłowo zinterpretować sen o mężczyźnie, postaraj się przypomnieć z niego jak najwięcej mężczyzna. Kim był mężczyzna ze snu?Jeśli miałeś sen o mężczyźnie i chcesz go zinterpretować oraz dowiedzieć się, co on może dla ciebie oznaczać, sięgnij po sennik. Mężczyzna we śnie ma niejedno znaczenie - to, jak powinieneś odczytać taki sen dla siebie, zależy od szczegółów snu, a także od twojej płci oraz sytuacji życiowej. Na początek przypomnij sobie swój sen o mężczyźnie - kim był śniący ci się mężczyzna?Nieznajomy mężczyzna- ten sen jest zapowiedzią nadchodzących mężczyzna- ten sen ma wiele znaczeń. Jeśli ciągle powraca w twoich snach, oznacza silny związek emocjonalny z nim. W przypadku gdy ten zaangażowany jest w związek z inną kobietą, może oznaczać poczucie nieszczęścia w miłości. Jeżeli ten jest twoim partnerem, czeka was jeszcze wiele wspaniałych chwil. Jeśli znajomy mężczyzna jest agresywny i przeklina, trzeba uważać, by uniknąć poważnego mężczyzna- ten sen ma wiele interpretacji. Nic dziwnego, bo w końcu to osoba, z którą spędzamy niemal każdą chwilę swojego życia. W przypadku kobiet sen o nim może być zapowiedzią wstąpienia w związek mężczyzna- jeżeli jest on obcy, możesz spodziewać się otrzymania wielu cennych rad. Jeśli jest to ojciec lub dziadek, będziesz potrzebował wsparcia bliskich. W przypadku oświadczyn ze strony starca, szczęście w miłości jest na wyciągnięcie mężczyzna- symbol niespożytej siły i energii. Zwiastuje także duży popęd seksualny i potrzebę nowych o mężczyźnie. Jak zachowywał się mężczyzna we śnie?Chcesz, by twój sen o mężczyźnie przekazał ci więcej informacji o tym, co cię czeka lub z czym się zmagasz? Przypomnij sobie więcej szczegółów z marzenia sennego - jak zachowywał się mężczyzna? Czy jego zachowanie we śnie wywoływało twój strach czy współczucie?Agresywny mężczyzna- jeśli we śnie mężczyzna jest agresywny, oznacza to, iż wkrótce czeka cię trudna sytuacja i trzeba będzie podjąć odpowiedzialną decyzję. W przypadku gdy śniący jest mężczyzną, taki sen może być zapowiedzią jakiegoś mężczyzna- może oznaczać kłopoty, jakie napotkasz w relacjach z innymi. Być może będziesz obiektem plotek i oszczerstw. Trzeba więc zachować ostrożność. Taki sen symbolizuje również konflikt, który może pojawić się na mężczyzna- w przypadku kobiet symbolizuje niezaspokojone potrzeby seksualne. Jeśli nagi mężczyzna widziany we śnie jest ci bliski, może oznaczać to fascynację nim i pociąg do się mężczyzna- taki sen symbolizuje dobrą relację z partnerem. Jesteście idealnie dobrani i świetnie się rozumiecie. Jeśli taki sen przytrafia się singlom, może być on zapowiedzią relacji, która przerodzi się w wielkie mężczyzna- sen o płaczącym mężczyźnie często przytrafia się osobom, które skrywają swoje uczucia. Jeżeli taki sen przytrafia się kobietom, jest on zapowiedzią związku z wrażliwym mężczyzna. Miałeś sen o mężczyźnie? Przypomnij sobie, jak on wyglądałW interpretacji snu o mężczyźnie pomocne może być również przypomnienie sobie tego, jak mężczyzna we śnie wyglądał. Przypomnij sobie szczegóły dotyczące jego wyglądu: wzrost, proporcje ciała, fryzurę czy urodę. Takie detale uwzględnia sennik. Sen o mężczyźnie może oznaczać różne rzeczy, w zależności od tego, jak mężczyzna wyglądał w tym mężczyzna- zarówno na jawie, jak i we śnie symbolizuje popęd seksualny u mężczyzna- sen o nim zwiastuje sukcesy w mężczyzna- jeśli w twoim śnie pojawia się gruby mężczyzna, trzeba uważać, bo na horyzoncie pojawią się z brodą- symbol niemiłej sytuacji, na którą się mężczyzna- jeśli nie ma zarostu, oznacza lęk przed utratą czegoś lub zmianą na gorsze. Jeśli widzisz go we śnie, lepiej mieć się na mężczyzna- sen o niskim mężczyźnie symbolizuje zaniżoną mężczyzna- sen o brzydkim mężczyźnie oznacza, że twoje życie wygląda zupełnie inaczej niż sobie to z dzieckiem- na jawie taki widok wzbudza pozytywne odczucia. Jeśli śni się on kobietom, można go interpretować jako obawa przed tym, czy ich partner będzie dobrym ojcem. W przypadku mężczyzn może być to strach przed wejściem w nową z długimi włosami- podobnie jak na jawie, tak i we śnie mężczyzna z długimi włosami kojarzy się z niezależnością i łamaniem konwenansów. Jeśli przytrafił ci się taki sen, oznacza to, że chciałbyś zrobić coś nowego i ofertyMateriały promocyjne partnera
Biseksualność nie oznacza zainteresowania jedynie kobietami i mężczyznami. Osoby biseksualne odczuwają pociąg do dwóch lub większej liczby płci. Osoby panseksualne natomiast odczuwają pociąg do osób, bez względu na ich tożsamość płciową. Biseksualność uznaje się za określenie zbiorcze, w którym mieści się m. in

Zarchiwizowany Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi. Gość kubelwagen Gość pewnie koniec lub Gość grehchutks Gość oznacza to jedno Gość dobre dobre dobre Gość 96jjj76 Gość dobre dobre dobre Gość hjhbhjhbhjihgyui Gość dobre dobre dobre Gość bedzie do kitu

Przyjaźń jest uczuciem niezwykle delikatnym, łączy ono ludzi, lecz nie krępuje. Istnieje także powiedzenie, iż "przyjaźń jest jak pieniądz - łatwo ją zdobyć, a trudniej utrzymać". Potrzeba wiele czasu, cierpliwości oraz obopólnego zrozumienia, by stworzyć więź trwałej przyjaźni, a później należy ją starannie Dziewczyna zrezygnowała ze związku z Tobą. Odeszła od Ciebie z własnej woli, pokazując tym samym brak jakiegokolwiek romantycznego zainteresowania. Dziewczyna pokazała brak jakiejkowliek miłości i zaangażowania. Po prostu Cię opuściła. Jednak po jakimś czasie starania i Twoich próśb, dziewczyna proponuje Ci relację koleżeńską. Ex chce się przyjaźnić. Czy powinniśmy iść na taki układ? Czy relacja kolega-koleżanka jest OK po rozstaniu w związku? Jeżeli zadajesz sobie podobne pytania, ten wpis został napisany właśnie dla Ciebie. Zapraszam do lektury!Prawdziwe znaczenie rozstania w relacji romantycznejZanim przejdziemy do odpowiedzi na pytanie postawione w tytule wpisu, zacznijmy od początku. Zacznijmy od definicji rozstania i jego dalszych konsekwencji. Co tak naprawdę oznacza rozstanie? Co jeżeli dziewczyna rezygnuje z relacji romantycznej z Tobą? Jak mamy to zinterpretować?Otóż rozstanie jest definitywną oznaką braku zainteresowania romantycznego Twojej byłej kobiety. Jeżeli dziewczyna odchodzi od Ciebie, to po prostu już Cię nie kocha i chce poszukać szczęścia gdzie indziej, z kimś innym. Gdyby było inaczej, ona nadal by z Tobą była. Skoro jednak jest tak jak jest, musisz się pogodzić z jej negatywnym stosunkiem do od faceta z całą pewnością nie należy do decyzji z kategorii „spontanicznych”. Twoja ex dziewczyna, zanim od Ciebie odeszła, dokładnie przemyślała wszelkie skutki tej decyzji, a więc…Brała pod uwagę fakt, że Ty możesz znaleźć sobie inną kobietę z którą spędzisz całe swoje wiedziała, że jej odejście może oznaczać brak jakiegokolwiek powrotu. Ty możesz przecież się na nią obrazić lub po prostu nie będziesz chciał do niej wrócić. Ona to pozwoliła Tobie na okropne cierpienie spowodowane rozłąką. Nie obchodziło jej Twoje dobro. Dziewczyna myślała tylko i wyłącznie o swoim interesie. Miała Ciebie gdzieś!Zainteresowanie traci się raz na zawsze, niestety…Jeżeli dziewczyna odchodzi od Ciebie z powodu braku romantycznego zainteresowania, odchodzi ona już na zawsze. Nie ma drugiej szansy, późniejszego pięknego zakończenia czy powrotu wielkiej miłości. Nic z tych rzeczy! To już nie będzie to samo, nawet jak ona wróci do ona się do Ciebie zraziła i ma w swojej głowie obraz nietrakcyjnego faceta (o czym świadczy rozstanie), ponowne zainteresowanie nie wchodzi w grę. To tak niestety nie działa!W związku z powyższym, jeżeli dziewczyna chce do Ciebie wrócić po rozstaniu, musisz być ostrożny. Więcej piszę o tym w tym artykule. Jeżeli jesteś zainteresowany, zapraszam do lektury tego chce przyjaźnić – co ona może ode mnie chcieć?Przejdźmy jednak do głównego tematu tego wpisu, a więc przyjaźni między eks dziewczyną a Tobą. W poprzednim paragrafie wyjaśniliśmy sobie, że odejście oznacza kompletne zabicie romantycznego zainteresowania tak, ona na pewno nie chce kontaktów z Tobą pod przykrywką romantycznych intencji. Możesz mieć ukrytą nadzieję, że przyjaźń to tylko wstęp do powrotu i pownownej miłości. Nie miej złudzeń! Gdyby ona chciała miłości z Tobą, to w ogóle by od Ciebie nie jedna może oznaczać jej chęć utrzymywania przyjaźni między Wami?Być może chodzi tutaj o kontrolę?Najprostszą odpowiedzią na postawione wcześniej pytanie byłoby oczywiste „ona chce przyjaźni” – nie mniej, nie więcej niż to. Faktycznie tak być może, ale często tak po prostu nie jest!Gdy ludzie podejmują decyzje, mają przygotowane dwie odpowiedzi uzasadniające ich wybór – odpowiedź prawdziwą i odowiedź, która dobrze brzmi. Gdy chcemy się dowiedzieć prawdziwych zamiarów drugiej osoby, często dostajemy tylko odpowiedź, która dobrze brzmi i ma niewiele wspólnego z prawdziwym powodem podjęcia danej która dobrze brzmi, może być właśnie oferta powodem utrzymywania kontaktu może być chęć utrzymywania nad Tobą kontroli oraz żywienie się Twoją atencją!Ex chce się przyjaźnić? Może ona chce Twojej atencji?Jeżeli nadal pragniesz swoją byłą dziewczynę, ona z całą pewnością o tym wie. Nie musisz jej o tym mówić. Ona to czuje, ona to widzi, ona to wie. Skoro tak, Twoja ex może wykorzystać Cię jako ofiarę, która dostarczać jej będzie atencję i potrzebną do życia dawkę eliksiru o nazwie „jestem dla kogoś atrakcyjna, ktoś mnie pożąda”.Ona będzie chciała od Ciebie…komplementów;obecności;poczucia, że jest piękną i atrakcyjną kobietą;… jednak w zamian za atencję z Twojej strony, dostaniesz co najwyżej spotkanie raz na jakiś czas, umieszczone w ramach relacji „przyjacielskich”. Chyba nie muszę Ci tłumaczyć co to znaczy, prawda?Ona będzie topić się w Twoim uwielbieniu. Będzie korzystać z Twojego zaangażowania. A ty… No właśnie, co z Tobą?Czy Ty faktycznie chcesz przyjaźni? Wierzysz w takie relacje?Zadaj sobie szereg bardzo ważnych pytań, które pozwolą Ci podjąć właściwą decyzję:Czy nadal zależy Ci na tej kobiecie? Jesteś nią zauroczony? Czujesz coś do niej? Jeżeli tak, dlaczego chcesz wchodzić w relację przyjacielską?Czego oczekujesz od relacji kolega-koleżanka? Czy to jest to co faktycznie pragniesz?Wierzysz w przyjaźń między kobietą a mężczyzną? Zwłaszcza gdy niedawno kobieta i mężczyzna byli dla siebie bliskimi ludźmi?Czy w relacji przyjaciel-przyjaciółka będziesz w stanie się powstrzymać i nie przejawiać oznak romantycznego zainteresowania? Czy nie będzie Cię kusiło aby ją przytulić, pocałować, powiedzieć że ją kochasz?Chcesz zapomnieć o swojej byłej? Po co zatem chcesz rozdrapywać stare rany? Czy to pomoże Ci stanąć na nogi i znaleźć kobietę, która prawdziwie Cię pokocha i będzie z Tobą ze szczerej chęci?Prawda jest taka, że dziewczyna chce tylko i wyłącznie Twojej atencji. Ona nie będzie chciała stworzyć z Tobą romantyczej relacji. Ty natomiast ją pewnie pragniesz. Dlatego też, będziesz się cholernie męczył w tym dziwnym będziesz na 100% chciał czegoś więcej, a ona będzie Cie stopować. Ty będziesz się gotować, a ona będzie Cię kontrolować. Serio tego chcesz?Osobiście nie wierzę w przyjaźń damsko-męskąGdybyś zapytał się mnie co sądze o przyjaźni między kobietą a mężczyzną, odpowiedziałbym – „nie ma takiej opcji”! Dlaczego? W bliższych relacjach między kobietą a mężczyzną, w pewnym momencie pojawi się wątek romantyczny, albo ze strony mężczyzny, albo ze strony będziecie się blisko przyjaźnić, wreszcie któreś z Was zapragnie czegoś więcej. Taka jest biologia. Tak zostaliśmy stworzeni. Mężczyzna czuje seksualny pociąg do kobiety, kobieta do też, wiele przyjaźni damsko-męskich szybko zamienia się w bliską relację. Albo co najgrosze, zamienia się w nieodwzajemnioną miłość, ponieważ jedna osoba chce czegoś więcej, a druga osoba ją między byłymi kochankami jest jeszcze gorsza!Przyjaźń bez nakreślonego wcześniej kontekstu jest bardzo ciężka do utrzymania, a co dopiero gdy mówimy o sytuacji gdy ex chce się z Tobą przyjaźnić po Wami była już romantyczna więź i dobrze wiesz, że Ty będziesz chciał ją odnowić. Tutaj nawet nie ma podejrzenia. Tutaj mamy pewność tego co się stanie!Czy chcesz tak bardzo ryzykować i wchodzić w takie bagno?Ex chce się przyjaźnić? Wierz mi – Ty tego nie chcesz!Jeżeli ex chce się przyjaźnić, poważnie zastanów się nad odpowiedzią. Miej na uwadze, że przyjaźń damsko-męska to bardzo niebezpieczna zabawa, zwłaszcza jeżeli już pożądasz kobietę, która chce relacji opisana w tym artykule to nie pierwszyzna w kontekście problemów mężczyzn. Miałem do czynienia z kilkoma takimi sytuacjami u moich czytelników, w tym sam doświadczyłem czegoś podobnego! Przechodziłem podobną sytuację. Dziewczyna chciała odnowić relację po długiej ciszy, prosząc cały czas o spotkania i kontakt. Jak się później okazało, byłem dla niej tylko tymczasową atrakcją. Dziewczyna potrzebowała atencji na krótki okres, po czym po prostu kopnęła mnie w dupę. Ot, cała może być w Twoim przypadku. Możesz zostać wykorzystany!Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że w Twoim wypadku dziewczyna (umyślnie lub nie) chce Cię po prostu wykorzystać do swoich celów. Pamiętaj, że w momencie rozstania ona pokazała Ci już swoje ujemne zainteresowanie. Nie ma czegoś takiego jak udany związek z niezainteresowaną dziewczyną!Jeżeli ona nie jest Tobą zainteresowana w sensie romantycznym, będziesz miał tylko problemy jeżeli zdecydujesz się na jakikolwiek kontakt z cały czas żywił się nadzieją powrotu do związku, a Wasza relacja będzie stała w miejscu. Będziecie nadal przyjaciółmi, o ile tak będzie można nazwać Waszą chce się przyjaźnić? Jak zatem zareagować na jej propozycję?Jeżeli mogę Ci coś doradzić, to absolutnie zalecam Ci odrzucenie jej propozycji przyjaźni. Najlepiej jak w ogóle nie będziesz utrzymywał jakichkolwiek kontaktów ze swoją byłą. No bo po co? Wasz związek już dawno odszedł w zapomnienie, dziewczyna nie jest Tobą zainteresowana i tylko Cię co o niej myśleć, tracąc swoją energię, pieniądze i czas?Czyż nie lepiej byłoby wyciągnąć wnioski z tej relacji, podnieść głowę i iść dalej przed siebie? Czy nie należy Ci się związek z inną, kochającą kobietą? Jeżeli tak, to na co jeszcze czekasz?Dlaczego zajmujesz sobie głowę tymi pierdami od ex? Zapomnij o swojej byłej ex, weź się w garść i idź dalej przed Artur WitośNewsletterChcesz otrzymywać na bieżąco więcej wartościowych treści na temat randek, kobiet i związków?Dołącz do męskiego grona oraz darmowy raport PDF, tak na dobry początek!
Przyjaźń między mężczyzną i kobietą to złożony temat, który Biblia porusza na różne sposoby. Jako chrześcijanie musimy zbadać, co Słowo Boże mówi na temat przyjaźni międzypłciowych, aby zyskać mądrość, jak nimi kierować w sposób oddający cześć Bogu.
Temat przyjaźni, temat spotkania 'dusz', to piękny temat! Jest to tym bardziej fascynujący temat jeśli owo spotkanie przebiega między duszami należącymi do dwóch przeciwnych płci Wstęp Temat przyjaźni, temat spotkania „dusz”, to piękny temat! Jest to tym bardziej fascynujący temat jeśli owo spotkanie przebiega między duszami należącymi do dwóch przeciwnych płci. Oczywiście, z kulturowego punktu widzenia przyjaźń jest „rodzaju męskiego”. Co więcej, w języku hebrajskim, podobnie zresztą jak w grece, nie istnieje osobne słowo oznaczające „przyjaciółka”. W Piśmie Świętym, w Starym Testamencie, by zasugerować przyjaźń, rozumianą jako intensywną bliskość wewnętrznego współodczuwania, użyty został termin „towarzyszka”, a dosłownie „ta, która jest obok” (por. Pnp 1,9; 2,2; 4,1; 5,2; 6,4); w Septuagincie zostało to przetłumaczone jako hé plésion, a Wulgata używa już słowa przyjaciółka. W Nowym Testamencie jedynie w Ewangelii św. Łukasza pojawi się w liczbie mnogiej ten rzeczownik w odniesieniu do tych, które mają się cieszyć z kobietą po odnalezieniu drachmy (por. Łk 15,9). Jakiś czas temu, nieżyjący już prof. Umberto Mattioli zachęcił mnie do pisania o „przyjaźniach ascetycznych”. Wydawało mi się, że będzie to moje ostatnie spotkanie z Ojcami Kościoła, którzy jednak nigdy nie byli dla mnie przedmiotem badań będących następstwem obrania systematycznej teologii za dziedzinę zawodową. W tamtym tekście prześledziłam przyjaźń między mężczyzną a kobietą z punktu widzenia zasadniczej anomalii, jaka zarysowała się w ramach chrześcijańskiej wspólnoty. Mimo że chrześcijaństwo oczywiście otworzyło drzwi i uprawomocniło przyjaźń, co zdecydowanie miało rangę kulturowej nowości, ponieważ zakładało zestawienie mężczyzny z kobietą, to jednak doprowadziło do powstania zdecydowanego dystansu do cielesności, co ze swej strony uprzywilejowało kontekst ascetyczny przyjaźni czyli kontekst dobrowolnej rezygnacji może nie z samego ciała – czego dzięki Bogu nie możemy dokonać – ale przede wszystkim z jego wykorzystania w ramach przyjaźni między obiema płciami. W dawnych epokach, gdy ciało było postrzegane jako narzędzie reprodukcji, na co spoglądano podejrzliwie i co było uważane za niekorzystny aspekt naszego ciała, najczęściej jedynie tolerowany, chrześcijanom i chrześcijankom pozostała tylko przyjaźń, jako wyjątkowy sposób na zadanie sobie nawzajem pytania o sens życia. Przyjaźń staje się w ten sposób najszlachetniejszą i najbardziej nadzwyczajną z przygód jaką mogą przeżyć mężczyźni, a także mężczyźni i kobiety. Spotkania w kościele Santa Lucia del Gonfalone, zatytułowane „Dialogi w Krypcie”, przez cały rok poświęcone były tematowi przyjaźni, zwłaszcza przyjaźni męsko-damskiej, zachowując jednakże trochę miejsca dla przyjaźni między dwoma mężczyznami i w ten sposób proponując refleksję nad pierwiastkiem męskim i pierwiastkiem żeńskim. Opublikowane z bogatym aparatem krytycznym, pozwalającym na zaspokojenie ciekawości związanej z postaciami i tematami, te różnorodne wystąpienia pojawiają się dzisiaj jako poszczególne rozdziały niniejszej książki. Nazwiska autorów są mniej lub bardziej znane, ale wszystkie one są synonimem zainteresowań krytycznych, których owoce będą teraz towarzyszyły czytelnikowi w odkrywaniu dalekich światów, które powoli stają się coraz bliższe. Niniejszy tom otwiera artykuł (por. Natali, Przyjaźnie w antyku chrześcijańskim: Hieronim i Paula, Jan Chryzostom i Olimpia, s. 23) poświęcony „słynnym parom”, jak już gdzie indziej miałam okazję je nazwać. Parom, ponieważ składają się one z mężczyzny i kobiety połączonych pokrewieństwem dusz, a nawet więcej: „miłością”. Jest to uczucie wykraczające poza obiektywne trudności, dramat przymusowego życia w oddaleniu. Zarówno jeśli chodzi o Jana Chryzostoma i Olimpię, diakonisę z Konstantynopola jak i o Paulę i Hieronima, możemy sobie pozwolić na słowo „miłość”, bo tak wielka jest czułość łącząca obie te pary tak ważne dla historii chrześcijańskiej. Pokrewieństwo dusz w pierwszym przypadku opiera się na oddaniu Kościołowi, a w drugim – Słowu Bożemu poddanemu głębokiej analizie i interpretacji. Przyjaźń nie zawsze ma taką samą postać i nie jest powiedziane, że nie może się ona narodzić w ramach związku małżeńskiego albo nawet go poprzedzać. W takim przypadku niesie ona z reguły destrukcyjny rezultat dla kobiety, zwłaszcza gdy jej wybory znacznie wyprzedzają możliwości akceptacji kulturowej w danej epoce. Wszyscy znamy historię Abelarda i Heloizy. Ma ona gorzki smak porażki. Jest to jednak porażka, z której kobieta wychodzi zwycięsko i z podniesioną głową broni własnych decyzji. Mimo że w tak niekorzystnych i smutnych okolicznościach miłości, która nigdy nie wygasła, niezwykły zbiór listów jest dla nas świadectwem szczególnego duchowego pokrewieństwa, które ośmieliło się przybrać cielesną postać. Dzięki listom możemy doświadczyć zwłaszcza duchowej więzi, jaka łączyła Heloizę, już wtedy zakonnicę i przeoryszę oraz Abelarda też będącego już w zakonie. Jego stosunek do Heloizy, fakt, że podarował jej Paraklet i chciał, by została w nim przełożoną jest pajęczyną pytań i odpowiedzi dotyczących istoty życia zakonnego, tego, co stoi u jego podstaw i co jest dla niego charakterystyczne z duchowego punktu widzenia (por. Marcella Carpinello, Heloiza i Abelard: Listy duchowe, s. 53). Czy można mówić o parze w przypadku Franciszka i Klary? Czy można mówić o przyjaźni między tymi dwoma gigantami ewangelicznego radykalizmu? Historiografia nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, a kolejna lektura pism związanych ze świętą Klarą nadal przynosi niespodzianki czasem nawet bardzo spektakularne. Oczywiście wiele już zostało powiedziane na temat Klary w kontekście franciszkańskim, o czym wspomina obszerna wielokrotnie wznawiana praca, której redaktorami byli Dino Dozzi i Davide Covi. Szkic zawarty w niniejszej książce kładzie szczególny nacisk na liczne podobieństwa łączące te postaci (por. Giacomo Bini, Klara i Franciszek: razem śladami Chrystusa, s. 79). Osobiście muszę się przyznać, że nigdy nie udało mi się rozwiać wątpliwości na temat stosunku Franciszka do Klary, będąc przekonaną o tym, że młoda Asyżanka chciała być i działać „jak” Franciszek. Dlatego też wydaje mi się, że zależało jej na przyjęciu modelu życia wędrownego kaznodziei. Wystarczyłyby jednak „pobożne słowa z melodią dla pocieszenia ubogich sióstr z San Damiano”, które chory i zmęczony Franciszek, bliski już śmierci, śle siostrom, by umieścić go w ramach stereotypu miłości dworskiej. I oto znowu pojawia się miłość, mimo że pośrednikiem tutaj, jak mówił Augustyn w Liście do Proby, dla nas – chrześcijan, jest ów „trzeci” będący w stanie uchronić ludzi przed narcystycznym i hermetycznym dualizmem. Tym trzecim jest sam Chrystus lub – co oznacza to samo – Caritas, miłość zesłana przez Ducha Świętego. Jeśli przesuniemy się o jedno pokolenie do przodu, napotkamy na kolejną parę złączoną przez przyjaźń: Jordana z Saksonii i Dianę Andalò (por. Alessandra Bartolomei Romagnoli, Jordan z Saksonii i Diana Andalò: przyjaźń duchowa i odnowa religijna w XIII wieku, s. 95). Mimo że są oni mniej znani od pozostałych postaci omawianych w niniejszym tomie, zasługują jednak na uwagę jako model wzajemnej struktury życia duchowego, dzięki której nierzadko udaje się przełamać podporządkowanie kobiety, która staje się stroną aktywną. Paradoksalnie to właśnie przyjaźń przełamuje schematy i kładzie się u podstaw nowej kultury, a w ramach niej, daje możliwość powstania nowej komunikacji między obiema płciami. W niniejszym tomie zostały przeanalizowane inne analogiczne pary, ożywiane konkretnym duchem reform (por. Saverio Cannistrà, Teresa od Jezusa i Jan od Krzyża. Wzorowe braterstwo, s. 121) czy też wiedzione planem założycielskim (por. Santiago González Silva, Joanna de Chantal i Franciszek Salezy. Miłość dzień po dniu, s. 141). W pierwszym przypadku, modelowe braterstwo towarzyszy dążeniom do przywrócenia Karmelu pierwotnych ideałów. Wraz z wysiłkami mającymi na celu reformę, możemy obserwować wypracowanie nowej duchowej metodyki. Osobiście, w przypadku Teresy z Àvila i Jana od Krzyża, mówiłabym raczej o jej uczuciach macierzyńskich w stosunku do tego młodzieńca, który podzielał jej ideały, a nie o braterstwie. Wiemy jednak doskonale jak różne postaci może przybierać chrześcijańska przyjaźń – czy to braterska czy siostrzana, czy matczyna czy ojcowska. Przyjaźń jest możliwa nawet wtedy, gdy okoliczności są niesprzyjające, gdy trudno o wzajemną bliskość czy też z pozoru charaktery są bardzo od siebie różne. Ale przecież jednak udaje się nam dostrzec ów idealny sens wzajemnej relacji. Natomiast w przypadku Joanny de Chantal i Franciszka Salezego mamy do czynienia ze spotkaniami, nieprzerwaną korespondencją i codziennym dialogiem. Pojawia się też „w domyśle” słowo „miłość”, która jest miłością Boga, ale jednocześnie radością, wewnętrzną pogodą, świadomością bliskiego związku z drugim człowiekiem oraz przynależności wzajemnej w Bogu. Bardziej niż kiedykolwiek w paradoksie chrześcijańskiej przyjaźni można dostrzec miłosne odwrócenie metafor: Franciszek Salezy: ten, który jest dla niej ojcem, który najpierw nazywał ją „pani”, stopniowo będzie się zwracał do Joanny de Chantal: córko, siostro aż w końcu matko. Przyjaźń między mężczyznami a kobietami w Kościele nie należy jedynie do przeszłości. Można spotkać jej przykłady również w XX wieku. Wystarczy spojrzeć jak małżeńska miłość Maritainów stopniowo przeradza się w uczucie przyjaźni. Albo jaka dziwna i skomplikowana relacja konstytuuje się między mistyczką Adrienne von Speyr a Hansem Ursem von Balthasarem, jezuitą i teologiem, który dla niej porzuca Towarzystwo. Czy w związku tych dwóch par, których drogę podjęła się opowiedzieć Giulia Paola Di Nicola (por. Raissa i Jakub Maritain, s. 165 oraz Adrienne von Speyr i Hans Urs von Balthazar, s. 199) kryje się pierwotna nieufność w odniesieniu do cielesności i do miłości fizycznej? Kwestia ta dotyka zwłaszcza pierwszej z wymienionych par, małżonków, którzy sami się stymulują do zachowania czystości, co dzieje się zaraz po otrzymaniu przez nich chrztu już jako ludzie dorośli. Pytanie zawsze jest takie samo: czy czystość, całkowita wstrzemięźliwość jest warunkiem doświadczenia mistycznego? Mimo że para von Balthasar-Speyr różni się od Maritainów, również i ich przykład nie odpowiada nam jednoznacznie na to pytanie. Oczywiście przykład zdecydowanego wyboru von Balthasara nie budzi naszych wątpliwości, ale co powiedzieć o Adrienne von Speyr, która dwa razy wychodziła za mąż? A zwłaszcza warto się zastanowić czy ma sens twierdzić, że jest ona czyimś przykładem, że ktoś podąża drogą teologiczną idąc jej przykładem? Jaki sens nadać wkładowi von Balthasara w ich „wspólne dzieło”? Pozwolę sobie zauważyć, że w historii wielkich przyjaźni nie tyle pojawia się symbioza, co dialektyka, wzajemna wymiana, spełnienie obu osób, bogactwo przy jednoczesnym wspieraniu własnego daru. Czy nie mamy tu do czynienia z koniecznością obecności męskiego autorytetu ze względu gorszą pozycję kobiety? Kolejny esej (por. Maria Campatelli, Przyjaźń Bułgakowa i Florenskiego: „Żelazo żelazem się ostrzy, a człowiek urabia charakter bliźniego” [Prz 27,17], s. 257) proponuje „współistotność” a nie podobieństwo jako klucz do interpretacji przyjaźni. Ale tutaj dotykamy już ontologii przyjaźni jako takiej w jej fenomenologicznych przejawach. A przede wszystkim tekst ten umieszcza przyjaźń w kontekście eklezjalnym, który przenosi na inny poziom rozróżnienie pomiędzy philia a agape. Zarówno Paweł Florenski, jak i Siergiej Bułgakow byli kapłanami i teologami, a ich historia miała miejsce w latach dwudziestych XX wieku w sowieckiej Rosji. Ich przyjaźń, a także przyjaźń innych osób należących do ich kręgu, można nazwać wyrafinowanym porozumieniem dusz rodzącym się na skutek wspólnej wizji życia oświeconego przez wiarę, do którego przystępują już jako ludzie dorośli po momencie zwrotnym, w którym nastąpiło nawrócenie. M. Campatelli udało się narysować przebieg ich drogi. Wystarczy spojrzeć jak w każdym z nich rodzi się nowe podejście do Kościoła, do rzeczywistości komunii mającej swoje źródło w Trójcy Świętej. Ten wyjątkowy przypadek niezwykle żywej teologicznie i ludzko przyjaźni nie pozostaje w sprzeczności do ostatniego rozdziału tej książki (por. Angela Ales Bello, Pierwiastek męski i żeński: harmonia różnic. Aspekty teologiczne i antropologiczne, s. 293). W ten czy w inny sposób, tematem „Dialogów w Krypcie” była właśnie tożsamość mężczyzny i kobiety, ich wzajemnej relacji wynikającej z faktu stworzenia, która znajduje swoją kulminację w związku mężczyzny i kobiety, ale która charakteryzuje każdą relację interpersonalną czy to między dwoma mężczyznami czy dwoma kobietami czy między kobietą i mężczyzną i odwrotnie. I jako że nadal aktualny jest kulturowo temat odrębnych tożsamości kobiety i mężczyzny i pełnej świadomości przynależności obu płci do ludzkości, duże znaczenie zyskuje ten tekst ukazujący rozwój tematu w historii wraz z jego kluczowymi momentami i tym, co udało się już osiągnąć. Pozwolę sobie zauważyć, że paradoksalnie, kultura chrześcijańska nie wypracowała jeszcze w pełni i nie przyznała właściwego statusu harmonijnemu bogactwu kryjącemu się w różnicach między płciami, ale mimo to kobiecie udało się wyemancypować i uzyskać pozycję towarzyszki i rozmówczyni mężczyzny (albo kobiety) w ramach tworzenia własnej tożsamości duchowej. Postaci ukazane w niniejszej książce, a na pewno nie wyczerpują one tematu przyjaźni, dają świadectwo wzajemnej mozolnej pracy, radości, życiowych planów, ludzkiego i kościelnego ideału, dzięki którym spotkanie dwóch osób jest jednocześnie otwarciem na Innego, bez którego nie byłoby miejsca na uznanie wzajemnych wartości. Ostatnim słowem zawsze będzie agape. Ponieważ przyjaźń ma sens tylko wtedy, gdy ożywiana jest i wspierana właśnie przez agape. To jest imię Boże, chrześcijańskie przesłanie, istota tajemnicy Kościoła w koncentrycznym kręgu komunii, do którego powołane są wszystkie istoty ludzkie: mężczyźni i kobiety, w miłosnej symfonii wzajemnych różnic. Książka napisana z wielkim historycznym rozmachem. Opowiada wspaniałe historie wielkich przyjaźni, niemal wyłącznie między mężczyzną i kobietą, które w znaczący sposób odbiły się na życiu Kościoła i kulturze w różnych momentach historii. Tym duchowym przyjaźniom na przestrzeni wieków nie udało się uniknąć znaków zapytania, nieporozumień a nawet podejrzeń, pytań: czy autentyczne doświadczenie przyjaźni między kobietą i mężczyzną jest możliwe, czy może oznaczać wspólną drogę ku świętości? Wśród opisanych historii znajdują się: św. Hieronim i Paula św. Jan Chryzostom i Olimpia Heloiza i Abelard św. Klara i św. Franciszek bł. Jordan z Saksonii i Diana Andalò św. Teresa od Jezusa i św. Jan od Krzyża św. Joanna de Chantal i św. Franciszek Salezy Raissa i Jakub Maritain Adrienne von Speyr i Hans Urs von Balthasar Książka jest TUTAJ! opr. ac/ac Jak to mówią, nawet najgorsza prawda przekazana przez przyjaciela okazuje się nie być wcale taka zła. Podobnie jak miłość przyjaźń jest uczuciem pięknym, bezinteresownym i szczerym. To właśnie z niej rodzi się miłość. Nigdy nie jest odwrotnie. Uważam, że każdy z nas powinien mieć w swoim życiu serdecznego przyjaciela. Czasami uważamy jakąś relację za przyjaźń, kiedy tak naprawdę nią nie jest. To osoby, które wykorzystują nas, aby coś od nas otrzymać. Później, kiedy ich potrzebujemy, nie ma ich przy nas. Szukamy sposobów na usprawiedliwienie ich zachowania, ponieważ tak bardzo nam na nich przysłowia i cytaty, które opisują przyjaźń mogą posłużyć nam jako przypomnienie, aby pozbyć się są błogosławieństwem, jednak powinieneś wiedzieć jak rozróżnić “przyjaciół” od “znajomych”. Nie każdy zasługuje na naszą troskę czy nasz czas. Bycie miłym i hojnym wobec innych to świetna cecha, jednak nie powinniśmy pozwalać wchodzić ludziom na przyjaciel nigdy nie przysporzy nam tego typu zmartwień. Oczywiście możesz poczuć się poirytowany niektórymi zachowaniami. Czasami może Cię rozzłościć lub wszcząć niepotrzebną kłótnię. Jednak kiedy naprawdę go potrzebujesz, będzie przy dobre i na złe, nawet jeśli istnieją lepsze rzeczy do roboty, prawdziwy przyjaciel kocha Cię i zawsze to okazuje. W końcu to, co ma znaczenie to czyny, a nie słodkie Cię z tymi 6 wspaniałymi cytatami, które opisują przyjaźń, abyś mógł się nad nią zastanowić…Przyjaźń – 6 przysłów, które pobudzą Cię do refleksji“Ten, kto szuka przyjaciela bez wad, pozostanie bez żadnych przyjaciół”To tureckie przysłowie skłania nas do zastanowienia się nad tym czego oczekujemy od innych w porównaniu z tym, czego wymagamy od nas nie jest idealny, ponieważ my wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Jak wszyscy posiadamy wady, które nasi najbliżsi szanują (a może nawet i doceniają).Odrzucanie kogoś, ponieważ nie podobają nam się jego defekty mówi wiele o naszym poczuciu własnej wartości. Jeśli Twoi przyjaciele są dobrzy, lojalni oraz szlachetni, wszystko inne nie powinno mieć większego znaczenia. Skoncentruj się na wspaniałych rzeczach, które ta przyjaźń wnosi do Twojego życia, a nie na jej drobnych wadach.“Przyjaźń pomnaża radość oraz dzieli smutek”To cytat znanego filozofa Sir Francisa Bacona. Jak dobrze wiedział, szczęście, które jest dzielone, jest podwójnie przeżywane. Człowiek jest zwierzęciem społecznym, nieważne jak bardzo próbowałby się izolować. Dlatego niema lepszego uczucia niż bycie zrozumianym i wspieranym przez przyjaciół zarówno w dobrych, jak i złych jest dwa razy większe, natomiast smutek umniejszany przez przyjaźń. Dobry przyjaciel zawsze wie kiedy Cię wysłuchać lub rozśmieszyć.“Przyjaciele są jak dobre książki: nie jest ważne ile ich masz, ale czy są dobrzy”Przysłowia opisujące przyjaźń często są anonimowe, jak to powyższe. Wiele osób mierzy swoją osobistą wartość ilością przyjaciół, jakich posiadają. Jest to jednakże nie oznacza to samo co jakość. Pamiętaj, że prawdziwych przyjaciół można policzyć na palcach jednej którzy przechwalają się posiadaniem przyjaciół na całym świecie, często nie posiadają żadnych autentycznych przyjaciół. W obecności przyjaciela nie musisz udawać kogoś kim nie jesteś, ponieważ posiadacie wyjątkową relację.“Przyjaciel to ktoś, kto wie o tobie wszystko, a mimo to nadal cię kocha.” -Elbert Hubbard-“Fałszywy przyjaciel jest jak cień, który nas prześladuje, kiedy świeci słońce”Włoski pisarz Carlo Dosis przestrzega nas przed tymi, którzy nazywają się naszymi przyjaciółmi, lecz w rzeczywistości nimi nie są. Są przy Tobie tylko wtedy, kiedy Ci się powodzi. Kiedy świat się do Ciebie uśmiecha. Troszczą się o Ciebie tylko dlatego, że masz wpływ na innych, a nie dlatego, że naprawdę pragną Twojej przejmuj się, jeśli na początku trudno Ci będzie odróżnić prawdziwych przyjaciół od fałszywych. Kiedy przechodzisz przez trudny okres w życiu, zauważysz brak pewnych “przyjaciół”. Doceniaj tych, którzy przy Tobie pozostaną, a nie tych, którzy Cię rozczarowali.“Oddal się od przyjaciela, dla którego oznaczasz środek, a nie cel”Ta wskazówka pochodzi od Santiago Ramon y Cajal. Jeśli zauważysz, że ktoś Cię wykorzystuje, oddal się od niego. Nie potrzebujesz takich ludzi w swoim życiu. Prawdziwy przyjaciel będzie zawsze z Tobą szczery i nigdy nie wykorzysta Cię wyłącznie dla swojego nie chcesz z nim czegoś przedyskutować lub sprowokować konfrontacji, najlepiej stopniowo się wycofać. Rób to subtelnie, a jesli poprosi o wyjaśnienia, przedstaw mu je. W przeciwieństwie do niego przynajmniej będziesz szczery.“Jeśli chcesz kogoś poznać, zobacz jakich ma przyjaciół”Francuski pisarz i teolog Fenelon jest autorem tej sentencji. To jedno z najbardziej właściwych zdań, które opisują czym jest przyjaźń i przyjaciele, nieprawdaż? Jeżeli chcesz wiedzieć jaki ktoś jest, uważnie przyjrzyj się ludziom, którzy tej osobie towarzyszą. Zwykle przyjaźń wiele mówi o wartościach i charakterze danej prawda, że czasami popełniamy błędy w przyjaźni. Jednakże porady jakie znajdujemy w tych cytatach są są jak rodzina, którą możemy wybrać, dlatego dbanie o nich jest niezwykle może Cię zainteresować ...
Z raportu „Poczucie samotności wśród dorosłych Polaków” Instytutu Pokolenia dowiadujemy się, że ta samotność ma obecnie twarz młodego mężczyzny. Co nie oznacza – jak podkreśla
Spojrzenie zakochanego faceta – pierwszy znak zakochania Oczy zakochanego mężczyzny pozwalają odczytać jego emocje. Ludzie naturalnie poszukują kontaktu wzrokowego, szczególnie gdy ktoś im się podoba. Jego utrzymywanie jest znakiem odwzajemnionego zainteresowania. Wiele o uczuciach powie nie tylko punkt, w który zakochany facet się wpatruje, ale także sam wygląd jego oczu. Oczy są uważane za zwierciadło stanów emocjonalnych. Święty Augustyn nazywał je „oknem duszy”. Jak patrzy zakochany facet – rozszerzone źrenice i błyszczące oczy Doktor Brown, neurolog i profesor College of Medicine Alberta Einsteina, twierdzi, że spośród wszystkich fizjologicznych objawów zakochania, oczy mówią najwięcej. Zakochani przede wszystkim mimowolnie nie mogą oderwać oczu od osoby, która ich zauroczyła. Patrzą dłużej niż na zwykłego rozmówcę. Nawiązanie kontaktu wzrokowego zawsze oznacza zainteresowanie, choć niekiedy zbyt długie utrzymywanie spojrzenia może być sygnałem próby manipulacji. Kasia gotuje z zupa jarzynowa Oprócz tego ewidentnego znaku wiele mówią także: duże oczy – to naturalny odruch, że gdy osoba zobaczy coś, co jej się bardzo podoba, otwiera szerzej oczy, by móc lepiej się temu przyjrzeć. Tak samo dzieje się z zakochanym mężczyzną; uniesione brwi – dzięki temu zwiększa się pole widzenia. Uniesienie brwi to jeden ze znaków, że mężczyzna jest zaintrygowany i zainteresowany; błyszczące oczy – pod wpływem silnych emocji i podniecenia, oczy zaczynają bardziej lśnić w wyniku zwiększonej pracy gruczołów łzowych. Mówi się o tzw. maślanych oczach, czyli pełnych zachwytu i uwielbienia; rozszerzone źrenice – pod wpływem podekscytowania i podniecenia źrenice automatycznie się rozszerzają. Gdzie patrzy zakochany facet – na twarz czy piersi? Stephane Cacioppo, kierownik Laboratorium Neuroobrazowania Uniwersytetu w Chicago, w 2014 roku opublikował wyniki eksperymentu, który miał na celu zbadanie, czy ludzie patrzą tak samo na osoby, które kochają, jak na te, których pożądają. Okazało się, że wzrok ludzi zmienia się w zależności od tego, na kogo patrzą – obiekt miłości lub pożądania. Na czym polega różnica? Oczy zakochanego faceta są skierowane przede wszystkim na twarz, a w mniejszym stopniu na ciało. Nie oznacza to, że w ogóle nie zwraca uwagi na pozostałe części ciała, jednak to nie na nich koncentruje swoją uwagę. Natomiast mężczyzna, który przede pożąda kobiety, obserwuje całe jej ciało. Jak patrzysz na swoją sympatię – test Andy Collins w popularnonaukowej książce „Język ciała, gestów i zachowań” proponuje test, który bierze pod uwagę część ciała, na jaką zwraca się uwagę. Na tej podstawie można powiedzieć coś o charakterze mężczyzny. Jeżeli patrzy na: nogi – jest trochę nieśmiały i pewny siebie tylko wtedy, kiedy nikt na niego nie patrzy. Nie umie ukrywać swoich uczuć; oczy – jest romantykiem, stałym i wiernym w uczuciach, ale trochę nieśmiałym; figurę – jest typem pospolitym, który ocenia krytycznie kobiety. Ma tendencję do wykorzystywania słabych stron płci pięknej; włosy – to znak, że jest zamkniętym w sobie romantykiem. Potrafi w każdej kobiecie znaleźć coś interesującego i wartego zachwytu; usta – jest poszukiwaczem naturalności w kobiecie. Pozwala kierować sobą, ale tylko energicznej, zrównoważonej i pogodnej kobiecie; elegancję – to sygnał, że w kobiecie widzi kandydatkę na żonę i uczucia traktuje bardzo poważnie. W życiu jest ambitny i żądny sukcesu. UxSA.